Hare Kryszna.
Witam serdecznie.
Byłem, słuchałem, śpiewałem, jadłem prasadam..(to ja nie chciałem wyjść
)
Dziękuje bardzo wszystkim bhaktom za stworzenie mi i mojej rodzinie sposobności do uczestniczenia w gloryfikowaniu Najwyższego Pana.
To był dla mnie bardzo wzruszający dzień.
Emocje, o których zdążyłem zapomnieć odżyły, ale odmienione.
Było w nich dużo szczerości, i dlatego tak mnie ucieszyły.
Co jeszcze mogę powiedzieć o programie? Było bardzo rodzinnie.
Kiedyś jak przychodziłem na programy (to tylko moja pamięć) to wszystko wydawało się bardziej doskonałe (czyt. posągowe) bhajany, wykłady, zachowania bhaktów. Z kolei w sobotę miałem wrażenie, że widzę ludzi (bez urazy) podobnych do mnie. Trochę nieporadnych w tym co robią, ale używając języka sastr :"właściwie usytuowanych w swej determinacji". Wiem, "powinna być uważana za świętą". Cóż, miłosierdzie Sri Kryszny jest niepojęte.
Jeszcze taka "techniczna uwaga". Nie mogły by bhajany trwać na takowych programach nieco dłużej? Dla mnie osobiście śpiewanie Hare Kryszna jest podstawową składową tworzenia klimatu takich spotkań.
Poza tym ludziom, którzy są pierwszy czy drugi raz, trudno się ośmielić by aktywnie uczestniczyć w śpiewaniu, czy tańczeniu w trakcie 15 czy 20 min. (a może to twało dłużej, w każdym bądź razie za krótko
)
Sam coś o tym wiem, bo jestem osobą z natury nieśmiałą.
Gdyby jeszcze była możliwość przyciemnić oświetlenie...hmmm.
Rodzinnie było też u Rameśvara w domu tydzień później.
Serdecznie pozdrawiam.
Przyjmijcie proszę bhaktowie moje pełne szacunku pokłony.