Jestem poruszony beztroską i nastrojem z jakim pewne osoby traktują swoje życie duchowe... Najbardziej jest mi szkoda osób niewinnych którym zwolennicy Narayana Maharaja mówią że teraz mają lepsze albo lepiej albo wiecej... Niestety bazując na starych przyjaźniach i sentymentach (bynajmniej nie duchowych) niektórzy z wielbicieli decydują sie na wizytę w takim "nowym duchowym supermarkecie". Jak to w "nowych supermarketach" bywa, są okazje i promocje, tutaj nowe imię możesz dostać dużo taniej i szybciej, bez czekania, tutaj możesz dostać wiecej bo przecież nauczanie Śrila Prabhupady jest według niektórych tzw wielbicieli takim "duchowym przedszkolem", tu jednak w obliczu lepszych samozrealizowanych mistrzów i ty staniesz się oświecony będziesz mógł się czuć lepszy, ważniejszy, bo oni w przeciwieństwie do Śrila Prabhupady, znają sposób żeby od razu wznieść cię do poziomu Madhurya Rasy lub nawet jeszcze wyżej... wybaczcie mi cynizm, Czy coś wam to przypomina... Brzmi jak reklama nieprawdaż? No prawie duchowa rewolucja oparta o... marketing :). Zawsze znajdzie się ktoś kto da się nabrać i to kupi. Z różnym skutkiem. Słyszałem o niestety nielicznych osobach które szybko uświadomiły sobie w jaki sposób manipuluje się nimi karmiąc je taką filozofią "dla dzieci" która dyskredytuje i obraża Śrila Prabhupadę i jego zasługi bez których to zasług garstka zwolenników Narajana Maharaja siedziała by zapewne dzisiaj w swoim Math gdzieś w indiach myśląc dalej że nauczanie osób "niedotykalnych" w krajach zachodnich jest niewykonalne i niepotrzebne. Tam przynajmniej byliby bezpieczni i nie popełniali obraz wobec czystego wielbiciela który dał nam to wszystko, dał to nawet i tym którzy dyskredytując go obecnie w swoim mniemaniu poszli do "duchowego gimnazjum". To co porusza mnie jednak do głębi to mentalność takiej nieszczęśliwej osoby która otrzymawszy szansę na wyzwolenie poprzez kontakt z książkami Śrila Prabhupady ostatecznie zaczyna go pośrednio lub bezpośrednio krytykować, dyskredytować i nie pamięta że swoje życie duchowe zawdzięcza właśnie jemu, mając wobec niego niespłacalny dług. O tym jednak nie chcemy pamietać, o naszych zobowiązaniach, o naszych korzeniach, etyce czy jeśli wolicie czymś co jest dla nas absolutnym kryterium, etykiecie Waisznawa. Niektórzy, drogi Czarku znany obecnie z wielu imion, podejmują wielki wysiłek szukając czegoś co da im satysfakcję, poczucie pełni, ukoi ich frustrację, obdaży prestiżem lub bogactwem. Da im zaangażowanie i nada ich życiu sens na nowo. Czy to czego szukają ta zmiana jest jedynie duchowa? Część z powyższych celów można niestety spełnić jedynie w sposób materialny i tu właśnie czai się niebezpieczeństwo - Pani Maya oszuka Cię choć przez chwilę uszczęśliwi, dostaniesz coś szybko (jak w supermarkecie) od razu będziesz czuł się dobrze pławiąc się w morzu nowej inspiracji jednakże po drodze umknie Ci jeden mały malutki szczegół. To że swoim zachowaniem świadomie lub będąc zwiedzionym obraziłeś osobę wobec której masz ów niespłacalny dług. Czy zrobiłeś to z braku satysfakcji, z powodu pragnień, nie ważne. Nawet gdybyś miał wątpliwości czy jest to właściwe, ty wybierasz to co umiesz robić od zawsze. By nie być sam i czuć się z tym bezpieczniej wolisz przekonać innych że masz rację, że to jest to, że na pewno się nie mylisz bo czujesz się szczęśliwy. W ten czy inny sposób sprawisz że inne osoby zrobią to co ty. CO BĘDZIE JEDNAK jeśli się pomyliłeś, jeśli ta drobna rzecz o której nie chcesz pamietać, ten niespłacalny dług który, o ile mamy prawy charakter, w naturalny sposób obliguje nas do lojalności wobec TEGO KTÓRY DAŁ NAM SZANSĘ na zakończenie naszej materialnej egzystencji. CO WIĘC NASTĄPI JEŚLI ta drobna rzecz okaże się olbrzymią przeszkodą stojącą na naszej drodze powrotu do Boga. A ty w swojej gorliwości weźmiesz na siebie nawet kilka takich przeszkód przyjmując część odpowiedzialności za inne osoby które tak uroczo namawiałeś na radykalną zmianę w życiu duchowym. Co powiesz im wtedy gdy kiedyś przyjdą do Ciebie z pretensjami? Czy wtedy, gdy będzie już za późno, też będziesz kwieciście mówił o rzeczowej, i głębokiej dyskusji? Czy stać Cię na takie ryzyko by próbować udowadniać sobie że się nie mylisz kosztem odpowiedzialności za te niewinne, wciąż niestety mające do Ciebie zaufanie osoby? Czy to że jeśli w efekcie popełnionej obrazy będziesz musiał pojawiać się w tym materialnym świecie jeszcze kilka razy, zamiast bezpiecznie zakończyć materialną egzystencję w obecnym życiu i dla własnego egoistycznego komfortu nie odbierać podobnej szansy innym nie wystarczy by zastanowić się TERAZ poważnie nad tym co robisz tak sobie i innym. Ja na twoim miejscu nie podejmowałbym takiego ryzyka nawet dla samego siebie. To że ty to robisz świadczy dla mnie o zwątpieniu braku wiary w Śrila Prabhupadę, braku satysfakcji i desperacji, co jednak nie usprawiedliwia niczego biorąc pod uwagę potencjalne tragiczne konsekwencje. Musimy zrozumieć że w życiu duchowym nie ma OKAZJI ani PROMOCJI, to co jedynie pojawia się zawsze gdy chcemy czegoś co nie idzie w parze z naszym życiem duchowym to MAYA. To ona tworzy okazje przyciąga i oszałamia inteligencję. To ona sprawi że bedziesz czuł się świetnie (choćby i przez chwilę), twój umysł zapewni Cię że to co robisz jest doskonałe. W efekcie dostaniesz jeszcze jedną potężną lekcję od natury materialnej i darmową wizę pobytową w świecie materialnym do wykorzystania na kilka żyć. Może w ciągu tych kilku żyć spłacisz swój dług w stosownych okolicznościach. To że mówisz że nie byłeś inicjowany może być faktem. Inicjacja zachodzi w sercu a osoba inicjowana podąża i studjuje nauki, w naszym wypadku książki Śrila Prabhupada i stosuje je praktycznie w swym życiu. To przykre jednak że nigdy nie czułeś się inicjowany z zupełnie niezrozumiałych powodów rozprowadzając tysiące i dziesiątki tysięcy książek Śrila Prabhupady, no jest to wręcz zdumiewające jak szybko o tym zapomniałeś, no chyba że nadanie kolejnego imienia poczyniło takie spustoszenie w twej pamieci, ja jednak wciąż to jeszcze pamietam. Te drobne fakty sprawiają że cała twoja argumentacja i motywy budzą moje wątpliwości. Coś tu jest nie tak... Tak czy inaczej ostatecznym kryterium będzie twój rezultat na tej ścieżce samorealizacji porównywanej czasem do ostrza brzytwy. Naprawdę warto zastanowić się poważnie dlaczego tak właśnie jest ona określana. Śrila Prabhupada powiedział jedną bardzo istotną rzecz, nigdy nie powinniśmy porzucać schronienia Jego instytucji bo jest ono bezpieczne. Jakkolwiek nie odpowiedziałbyś na to twierdzenie dopóki posiadam niezłomną wiarę w te słowa i do póki ta JEGO instytucja istnieje a na dodatek świetnie działa nie jestem zainteresowany argumentami które bedą jedynie obrażać tak Śrila Prabhupadę jak i wszystkich posiadających do niego zaufanie, podążających za nim oraz pokładających w nim wiarę. Mam nadzieję że po przeczytaniu mojego postu część osób ocknie się i może nawet zapyta "Kryszno po co ja to robię lub zrobiłem". Ja sam poczuję się znacznie lepiej jeśli choć jedna osoba zachowa zdrowy rozsądek i zastanowi się nad konsekwencjami tego co robi. Proszę was więc o głęboką refleksję czy to co robicie jest zgodne z waszym sumieniem, dla kogo to robicie? Mam nadzieję że jeśli już to jesteście na 108% pewni że dla Siebie a nie np. dla Czarka... Wszystkim którzy czują sie wciąż dobrze ze swoim wyborem życzę spełnienia pragnień na nowej drodze życia. Zapewne będziemy spotykać się rzadziej i nad tym ubolewam najbardziej. Nie oczekuję komentarzy ani analiz mojej prywatnej opini bo tym właśnie jest mój post. Możecie go więc zignorować. Mogę mieć jedynie nadzieję że w swoim zrozumieniu nie jestem sam. Składam wyrazy szacunku wszystkim szczerym wielbicielom którzy niezmiennie przyjmują schronienie w naukach naszego Acharyi Śrila Prabhupady i modlę sie za tych którzy z różnych powodów nie są w stanie okazać mu należnego szacunku i docenienia. Wasz nieznaczący sługa. pvd
|