Przez kilka lat z rzędu, udaje mi się wprosić na wewnętrzne seminaria Bhakti Vidya Purny Maharadża dla europejskich ISKCONowych liderów, organizowane w Helsinkach i w Mayapur, pt. "Vedic Leadership & Management" ("Wedyjskie Kierownictwo i Zarządzanie"), które całkowicie opiera się na Manu-Samhicie. Ponieważ jest to spotkanie dla osób, często bardzo dojrzałych i doświadczonych życiowo, których polem działania jest przewodzenie i zarządzanie ISKCONowymi świątyniami, maharadża często krytykuje pewne aspekty pracy GBC, np. wprowadzenie jakiejś najnowszej zachodniej spekulacji w dziedzinie efektywnego zarządzania, mającej mało wspólnego z wiecznymi zasadami, podanymi przez Najwyższego Pana w śastrach. Są podawane złe przykłady, ale natychmiast są podawane rozwiązania z śastr. Wszystko to w pomocnym bramińskim nastroju i popartym takową wiedzą, a nie tak typowym dla internetu nastroju "ujadającego z zawiścią psa", najczęściej opartego jedynie na samym negatywnych emocjach, i na szczerym życzeniu, aby ISKCON Prabhupada skończył u diabła, co jak wiemy jest nadrzędnym uczuciem i celem każdego szanującego się Wajsznawy zaangażowanego w misję szerzenia Ruchu Pana Ćaitanji, ze Śrila Prabhupadem na czele.
Maharadża zawsze dodaje, że podaje te negatywne przykłady liderom, aby wyciągnęli z nich wnioski zgodne z śastrami, i aby nie popełniali tych samych błędów i tym samym stale dążyli ku samo-ulepszeniu w dawaniu schronienia i opieki podległym im bhaktom, w zgodzie z instrukcjami Pana w pismach świętych. Powiedział też, że jeżeli ktokolwiek inny, z zewnątrz atakuje i krytykuje GBC, to jako pierwszy staje on w pierwszej linii obrony, bo krytykanci zazwyczaj zupełnie nie wiedzą o czym mówią, i najczęściej, żaden z mówiących nie ma doświadczenia w temacie, i nigdy nie wziął na siebie żadnej poważnej odpowiedzialności kierowniczej w służbie dla Prabhupada, w tak wielkiej, międzynarodowej organizacji, a kto wie, może i we własnym domu. Tak więc lojalność, nawet w obliczu popełnianych błędów jest bardzo istotna w życiu duchowym.
Internet nie jest miejscem do wyrażania tego typu krytyki, i to w dodatku przez osoby nie związane z daną organizacją, czy nawet z tej samej organizacji, ale nie mającej pozycji, wiedzy i doświadczenia na tym polu. Jedyne, co taka krytyka zmieni, to popsuje stosunki międzyludzkie, zapraszając aparadhę, o którą łatwo w spirali niekontrolowanych emocji. Właściwa edukacja braminów i kszatrjów w temacie zarządzania jest tu najistotniejsza, czym zazwyczaj nikt z nas nie jest zainteresowany, a takie nazwy jak "artha-śastra", czy "dharma-śastra" są kojarzone przez nas z proszkiem do prania, i takąż mają dla nas, internetowych "krytyko-ulepszaczy" wartość.
Na konstruktywną krytykę jest odpowiedni, czas i miejsce, a okolicznością jest to, że wymiana myśli jest czyniona pomiędzy kwalifikowanymi wielbicielami, którzy nie tylko przyjęli, czy pragną przyjąć osobistą odpowiedzialność za kierowniczą służbę oddania i kontynuować edukację w tym temacie, ale przede wszystkich są w stanie wprowadzić rzeczywiste zmiany, czego zwykły krzykacz z internetu nie chce, ani za nich nie zrobi, a jak to często wielokrotnie czytałem i na polskich forach, ma przy tym "etykietę wajsznawy w dupie" (sic!), co równie dobrze kwalifikuje taką osobę i dalszą z nią rozmowę do poziomu "rozmów Polaków", oczywiście, po pijaku, po północy, i w pubie, trzymając go na bezpieczną odległość długiego zaostrzonego kija od jakiejkolwiek szanującej się sadhu-sangi.
Kiedy pośród szalejącego nastroju krytykanctwa, wyraziłem powyższą opinię na Facebooku, to zostałem szpetnie zbesztany, nawet przez osoby, wydawałoby się związane z ISKCONem, przy użyciu dziecięco-naiwnych argumentów typu: "GBC i liderzy gwałcą małe dzieci, i popełniają inne przestępstwa, a tacy jak ty, chcą to jedynie ukryć i zamieść pod dywan". Pomyślałem wtedy - jeżeli rzeczywiście gwałcą, to zgłoś to zaraz na Policję, a nie siedź latami na Facebooku, gamoniu - którą to odpowiedź oczywiście zachowałem dla siebie samego, i z należną mi, dobrze ponad kwintalową gracją opuściłem na zawsze lokal rozrywkowy.
Nieoficjalnie biorę śiksza od maharadzą, i między innymi z tego powodu jestem tak bardzo uczulony na wszelką krytykę Wajsznawów i ich organizacji, bądź to ISKCONu, bądź to jakakolwiek innej instytucji. Tego typu krytyka, nie ma nic wspólnego ze służbą oddania, ani z rzetelną wymianą wiedzy i doświadczeń w celu uczynienia ulepszeń w celu zadowolenia Śrila Prabhupada i mistrza duchowego. W centrum czegoś takiego, zawsze stoi nasza własna przyjemność i satysfakcja.
I tu należą się niskie pokłony w stronę Kalpataru Prabhu za właściwe zrozumienie tej kwestii, i wprowadzanie tej wiedzy w życie. Od serca dziękuję Ci Prabhu za to, że starasz się chronić wielbicieli Kryszny przed zazdrosnymi o nich, i pozbawionymi transcendentalnej wiedzy osobami. Hare Kryszna!
|