Teraz jest 29 mar 2024, o 00:05


Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 7 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Wojownicy Kryszny
PostNapisane: 5 maja 2013, o 18:33 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 lip 2007, o 12:06
Posty: 264
Znalazłem taki wpis w dzienniku, trochę go uzupełniłem kilkoma wspomnieniami, zapraszam do mocnych wrażeń:)

03.05.1997, Kraków

    Byliśmy dziś na harinamie. Napadła nas banda skinheadów. Nie wpadło nam do głowy, że trzeci maj, czyli narodowe święto nie jest najlepszym dniem na prezentację mniejszości religijnych. Nie w Polsce przynajmniej.
    Zaczęło się od tego, że tańczyliśmy na Rynku w kółku. Świeciło słońce, wiosna w pełni, miła atmosfera, były z nami kobiety, dzieci. Czuliśmy, że nasza kolorowa grupka, w szafranowych dhoti, barwnych sari, pięknie komponuje się z tym miejscem, dniem.

    Nagle poczułem silne uderzenie w plecy, że aż dech mi zaparło, o mały włos się nie wywróciłem. Do środka wszedł wielki sknhead, z wyrazem takiej wściekłości i nienawiści na twarzy, ze aż serce we mnie stanęło. Skinhead stanął na środku wyzywająco, mierząc nas wzrokiem. Wtedy guru maharaja chwycił karatale, podbiegł do skinheada i z całej siły walnął go w głowę. Tamten aż się zatoczył – nie wiem, czy bardziej ze zdziwienia czy z bólu. Popatrzył na nas w tępym szoku, po czym pobiegł gdzieś w tłum. Wiedzieliśmy, że to nie koniec kłopotów. Wzięliśmy kobiety do środka i kontynuowaliśmy intonowanie. Ucieczka i tak nie miałaby sensu, z naszymi fryzurami i strojami nie moglibyśmy się zgubić w tłumie, lepiej było zostać w kupie, niż dać się pojedynczo wyłapać.

    Już po chwili nasz „koleżka” wrócił z grupą innych skinów. Zaczęli skandować jakieś nacjonalistyczne, nienawistne hasła. My ciągle kontynuowaliśmy śpiewanie Hare Kryszna. To ich rozwścieczyło jeszcze bardziej. Zaczęli ściągać pasy, wyciągać z kieszeni łancuchy, jeden założył kastet. Nie wszyscy mieli flayersy i glany, niektórzy z nich byli w garniturach. W końcu zaatakowali nas i zadyma zaczęła się na całego.

    Najważniejsze było zapewnić bezpieczeństwo kobietom i dzieciom. Otoczyliśmy je zwartym kręgiem, zwracając twarze ku napastnikom.

    Nie będę ukrywał, że byłem przerażony. Na szczęście nie wszyscy z nas są pacyfistami (czy też tchórzami zadymowymi, jak ja). Zdziwieni skinheadzi osłupieli, kiedy wielbiciele zaczęli stawiać zaciekły opór. Martanda miał w rękach dwa wielkie, metalowe czynele, którymi bez litości walił po głowach atakujących go bandytów. Zostawił na ich głowach niejedną ranę. Widząc jego opór, już wkrótce miał przeciwko sobie trzech albo czterech napastników, próbujących przebić się przez osłonę jego długich rąk. Jemu chyba najbardziej się dostało, po bójce jego nos wyglądał jak krwawy ziemniak, z obitych warg kapała krew. Nie tylko on walczył, paru większych bhaktów też. Zaczęliśmy się przesuwać w stronę Kościoła Mariackiego, gdzie w ostateczności moglibyśmy się schronić.

    W tym całym chaosie nie byłem pewien, co robić. Podszedłem do Maharaja, patrząc na niego pytająco. Zawołał: „Chant, don’t worry, Krishna will protect us!”.
    I faktycznie, w pewnym momencie skinheadzi wycofali się! Jak to bywa z tchórzami, natykając się na opór, zwiali.
    Jaki bilans? Dziewczynom i dzieciom nic się nie stało, Janardan musiał pojechać do szpitala, chyba ma złamaną rękę, Zygmunt miał przecięty łuk brwiowy, poza tym było jeszcze sporo zakrwawionych nosów, wszystkie nasze instrumenty oraz stroje też były pochlapana krwią. Wyglądało to źle, ale było trochę lepiej niż wyglądało.

    Ciekawe, że nikt za nami nie stanął, nie bronił nas, a kilka osób nawet popierało skinheadów. Co za ludzie.

    Mam trochę wyrzuty sumienia, że nie rzuciłem się w walkę. Byłem sparaliżowany. Nawet kiedy któryś ze skinów uderzył Maharaja, nie byłem w stanie się przełamać. Kontakt z tak skoncentrowaną, irracjonalną nienawiścią całkowicie pozbawił mnie głowy. Źle mi z tym. Ktoś uderzył mojego mistrza duchowego, a ja zamiast go bronić, chowałem się za jego plecami. Dzieciak ze mnie, eh… Na usprawiedliwienie powiem, że w pewnym momencie byłem już gotowy do walki, kiedy bójka przesunęła się zbyt blisko kobiet i dzieci, ale wtedy wszystko się skończyło.

    Guru maharaja bardzo mnie ujął za serce, kiedy skoczył jak lew na tego skina, który mnie walnął w plecy. Świętość nie musi oznaczać bierności. Dzięki, Kryszno, że nikomu z nas nie stało się nic poważniejszego.

***

Bonusowo kilka zdjęć z tamtych czasów:


Świątynia na Wyżynnej, z Madaną.
Obrazek

Z tej samej sesji zdjęciowej (dostałem aparat na prezent i szalałem:)) Od lewej Ananta Bhakti, Gadotkaca and me
Obrazek

Z ekstatycznym Harinamem
Obrazek

Myślę, że to Vyasa puja Trivikrama Maharaja z 1998, ale nie jestem pewien. Kontrowersyjne przedstawienie o Bilvamangala Thakurze, które wzbudziło zarówno konsternację kilku gości, jak i ogromny entuzjazm bhaktów, dostaliśmy ogniste owacje:)
Od lewej: Dvarakadiś, kawałek mojej głowy, Sirna, Devadatta, Jay Kryszna, żona Devadatty (imie mi umknęło), Śaśabindu, Anupama i Kryszna Nam.
Obrazek


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Wojownicy Kryszny
PostNapisane: 9 maja 2013, o 10:29 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 lis 2006, o 18:21
Posty: 1863
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Rzeczywiście Prabhu, wrażenia mocne, których nie zapomina się do końca życia. Sam kilkakrotnie doświadczyłem "zadym" na harinamie/bhajanie (może nie do stopnia opisanego przez Ciebie), i znam towarzyszące temu emocje i uczucia. Z perspektywy czasu wspominam to pozytywnie, bo tego typu mocne emocje i przeżycia wpłynęły w konsolidujący sposób na mój związek z Kryszną i z Jego bhaktami. Ja też z natury jestem tchórzem i nie garnę się do bójki, a pozytywny wynik harinamowych "zadym" przypisuję tylko temu, że Kryszna okrył mnie zapomnieniem (tzn. moje tchórzostwo), i pozwolił mi na czysto odruchowe "przyjęcie postawy" i "machanie rękami", które jakoś same trafiały do celu, co nie było wcale takie trudne, zważywszy na to, że oponentami były zazwyczaj grupy "pijaczków" o opóźnionym, na skutek spożycia alkoholu, refleksie. :)

Pamiętam, jak kiedyś na bhajanie w Sopocie, na turze, jeden z takich meneli ukradł buty synowi Acali Prabhu (późniejszy Bhattanath). Wraz z Mahabalą podążyliśmy jego tropem, przedzierając się przez tłum ludzi, na zalanym słońcem deptaku sopockim. Po konkretnej akcji, w której udało się siłowo "przekonać" menela do zwrócenia butów, które miał już na nogach, Mahabala lakonicznie i z niejakimi rozczarowaniem w głosie skomentował moją technikę kung-fu jako "zbyt powolną". :lol: Kiedy wróciliśmy do wynajętej szkoły w której mieściła się baza turu, Indradyumna maharadża, który sam był kiedyś w US Marines, z ekscytacją, domagał się ode mnie szczegółowej demonstracji użytej przeze mnie techniki "łokciowej". Ach te dobre, stare czasy! 8)

Żeby nie było, że jestem łamiącym prawo chuliganem, to zaraz po bójce zadzwoniłem na policję, i podając swoje imię i nazwisko powiedziałem, że pobiłem złodzieja, który siedzi teraz pod drzewem, w centrum miasta, z krwawiącym nosem, i że obawiam się o jego stan zdrowia. Dyżurna policjantka podziękowała za spełnienie obywatelskiego obowiązku, po czym zbagatelizowała sprawę.

Nie zrobiła jednak tego kobieta w średnim wieku, która wraz córką podążała za mną, ganiąc mnie za moją "brutalność", mówiąc, że "kradzież to sprawa dla policji". Zapytałem ją wtedy, czy gdyby jej ukradli torebkę, to wolałby, abym gonił za złodziejem i zwrócił jej torebkę z pieniędzmi i dokumentami, czy żebym poszedł dzwonić na policję? Wtedy zamilkła, pomyślała przez chwilę, po czym dała mi już święty spokój.

Podobnie było w Oslo, kiedy podczas bhajanu facet stanął jedną nogą na harmonium, a drugą na moim udzie. Kiedy leżał już na ziemi z wykręconą ręką, przypadkowa kobieta zaczęła protestować. Kiedy jej wyjaśniłem, co się stało, powiedziała tylko "aha", po czym w spokoju odeszła, jak gdyby nigdy nic się nie stało, już nawet nie odwracając głowy.

_________________
Prasadam blog mojej żony Vairagya-laksmi dd: http://www.purevege.com/
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Wojownicy Kryszny
PostNapisane: 9 maja 2013, o 11:38 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 lis 2006, o 18:21
Posty: 1863
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Purnaprajna napisał(a):
Kiedy jej wyjaśniłem, co się stało, powiedziała tylko "aha", po czym w spokoju odeszła, jak gdyby nigdy nic się nie stało, już nawet nie odwracając głowy.


A propos "Aha" i Norwegii, to chyba jest to dla nich typowe. Stąd chyba nazwa sławnej norweskiej grupy muzycznej "A-ha", której członkiem był jeden z bhaktów z Oslo, zanim nagrali ten światowy przebój -> http://www.youtube.com/watch?v=djV11Xbc914 ;)

_________________
Prasadam blog mojej żony Vairagya-laksmi dd: http://www.purevege.com/
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Wojownicy Kryszny
PostNapisane: 9 maja 2013, o 12:44 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 lip 2007, o 12:06
Posty: 264
Zainspirowałeś mnie, Purnaji, do krwawych akcji odwetowych. Dla Kryszny 8) ;)


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Wojownicy Kryszny
PostNapisane: 10 maja 2013, o 03:01 

Dołączył(a): 31 gru 2008, o 05:30
Posty: 893
Fajne historie. JAkos mi tak sie przypomnial, pamietacie takiego bhakte Kusie? Z Czech chyba?


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Wojownicy Kryszny
PostNapisane: 10 maja 2013, o 09:26 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 lis 2006, o 18:21
Posty: 1863
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Madhavendra napisał(a):
Zainspirowałeś mnie, Purnaji, do krwawych akcji odwetowych. Dla Kryszny 8) ;)

Jak wiesz, o takie sytuacje nikt sam nie prosi. Po prostu zdarzają się, i oby jak najrzadziej.

_________________
Prasadam blog mojej żony Vairagya-laksmi dd: http://www.purevege.com/
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Wojownicy Kryszny
PostNapisane: 10 maja 2013, o 11:22 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 lip 2007, o 12:06
Posty: 264
Purnaprajna napisał(a):
Madhavendra napisał(a):
Zainspirowałeś mnie, Purnaji, do krwawych akcji odwetowych. Dla Kryszny 8) ;)

Jak wiesz, o takie sytuacje nikt sam nie prosi. Po prostu zdarzają się, i oby jak najrzadziej.


Jasne, że tak. Przecież to zupełnie w żartach napisałem :)


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 7 ]  Moderator: Morderatorzy

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Theme created StylerBB.net
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL