Teraz jest 28 mar 2024, o 21:05


Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 12 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Ogolne przemyslania- luzne mysli.
PostNapisane: 7 mar 2013, o 20:07 

Dołączył(a): 31 gru 2008, o 05:30
Posty: 893
Z punktu widzenia społecznego mamy taka mysl;

1. Duza rzesze byłych bhaktów. Mamy tak zwany ruch przechodni. Nie znam dokładnuch danych ale słyszalem ze w Warszawie mieszka ok 800 inicjowanych bhaktów, z czego 200 z druga inicjacja. Oczywiscie wiekszosc nie przchdzi do Swiatyni, i wcale to nie znaczy ze sa tzw "Upadli" Wielu z nich jest duzo bardziej zaawanswanymi bhaktami niz np ja. Jednak czesc z nich mozna powiedziec ze "odeszlo", Mamy wiec jako ruch mnustwo bylych bhaktow. Pytanie jest jak mozna do nich podjesc? Z punktu widznia spolecznego jesli ktos poswicil czemus kilak lat swego zycia, chetnie powinien do tego wrocic, spotkac strach przjacil itp/. A tak myslalem np zaprsic ich ostanio na Ratha Yatre, czy na jakis inny duzy festwal, czy nie chcieli by moze juz bardzi9ej "luzno" ale miec kontakt ze Swadomsca Kryszny?

2. Mamy tez nowe czasy odsnie nauczania. Dzisiejszy swiat - ludzie chca studjowac, zakldac rodziny chca sie bogacic itp. Niestety lata 60-te juz sie skonczyly. Dzisij asceza nie jest w modzie. Czy uwzgedniajac nowe warnki nauczanie nie powinno sie nastwiac na afirmacje i zachete do studjowania, zarabiania, rodziny itp ale...+ Swiadomosc Kryszny? Tak jak w Bhagawatm mamy rodziny swiadme Kryszny, Krolow itp. Oczywscie aspekt wyrzeczenia i niecheci do materii tez powinien byc przedstawiany, ale moze w troszke mnijszym wymiarze. I studja i rodzina i kasa maja wady - trzeba o tym wspominac ale w odpowiednim ujeciu.

3. Mowiac o nauczaniu, zawsze sie mowilo ze musza byc 2 frony; pierwsza lina - bezposredniue nauczanie (np Tury Indradumny mahardza, ksiazki i ich dystrybucja) i druga linia- poznijsze kultywowanie, edukacja, zajmowanie sie nowymi osobami. Mowiac "nowe osoby" i "kutywowanie" mam na mysli nie tyko sucha filzofie, wielu z nas w roznych watkach podresla personalizm, bycie tzw"czlowikiem:" itp. Bycie bhakta to cos wiecej niz filozfia. Prabhupda uczyl tez gotowac, zakladac sari itp. Jest to tez zgodne z jednym z celow ISCKONU jakie napisal Prabhupada.

4. Mowiac o nauczaniu (oba frony) przchdzi czas gdzie mowi sie o bhaktach juz jako takich. Tzw nas, stracyh wyjadaczach itp. Prabhupada powiedzial w pewnym momncie "gotuj mleko" a wiec byl to aspekt podnoszenia jakosci wewnatrz ruchu. Zajmowania sie wewntrznimy zadniami, spolecznosci itp. Czy wiec nie nalezy w tym punkcie tez bardziej zadbac o gotwych bhaktow? Dostrzec rozne zdolnci roznych osob by to dobrze wykrzstac? Artystyczne, filozficzne, ekonomiczne, farmowe, ekolgiczne, festiwalowe itp. Znowu tu sie poajwia prblem rozwodow, waznosci malezsnstwa itp.

5.Mamy tez bhaktow w innych instytucjach Waisznawa. Czesc z nich bardzo przjazna i kultralna. Mozna by powiedziec ze mimo roznic filozficznych stanowimy "jedna rodzine waisznawa" czesc jednak jest dosc niekultralna, zlosliwa itp. Tak czy siak jest to jakis temat i o ile nie zmienimy czyjsjsc filozfi (np kfestja upadku ze swiata duchwego) o tyle mozmy pracowac nad obopulnym podejsciem na poziomie ETYKIETY WAISZNAWA.

6. Aspekt spoleczny mi lezy na sercu. Sztuka itp.

7. W tym wsztskim rozwazajac sprawy spoleczne, nauczania itp nie mozna zapominac ze;

a) nie chdzi o suche rozwazania dla zajecia umyslu, ale ma to pomoc w intonowaniu i w celu ogolnie
b) Wymagana jest pokora, i inne cechy fajsznawa w innym przpadku takie dyskujse staja sie celem samym w sobie oddciagajacym od SLuzby Oddania.

PODumowujac;
Tak piszac te kilka mysli, bardzo ogolnych jakby patrzac z lotu ptaka na nasz ruch, niz z bliska. Oceniam ze bhaktow w polsce jest pewnie oko 1000, takich w miare aktywnych i pewnie trszke wiecej symatykow a jeszcze wiecej osob poztywnie nastwinych. Pytanie jest gdzie co mozna poprawic, na naszym malym podworku (nie gadac przez 5 lat co by moglo GBC zrobic, ale co my mozmy zrobic tu i TERAZ) by bylo nas wiecej, a relacje miedzy nami byly bardzo dobre i dobtrej jakosci, przciagajacej tez innych.? To tylko kilka uwag, moich - ale ktos inny moze inaczej spojrzec na te sama sprawe..

pozdrawiam


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Ogolne przemyslania- luzne mysli.
PostNapisane: 8 mar 2013, o 09:34 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 lis 2006, o 18:21
Posty: 1863
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Chociaż jestem chyba ostatnią osobą, która powinna się wypowiadać na temat bhaktowskiej społeczności, bo będąc bhaktą amatorem-hobbystą od lat siedzę w fińskim lesie, karmiąc trolle (internetowe?), to wypowiadam się jedynie z szacunku dla Ciebie, Pavana Ćajtanjo, i aby podbić temat.

Przykład Chawpatty i Radhanatha Swamiego pokazuje, że kluczem do sukcesu jest lokalny, charyzmatyczny i zaawansowany duchowo lider, oraz odrzucenie myślenia "daj wszystko, albo nic" w świadomości Kryszny, które prowadzi do niepotrzebnych krytycznych ocen, co ostatecznie, na dłuższą metę zniechęca ludzi do pełnienia jakiejkolwiek służby oddania w ramach kongregacji świątynnej. Poważne osoby jeździły tam na oficjalne "przeszpiegi", aby skopiować system sukcesu tam panujący i wkleić go np. na amerykański grunt. Niestety próby zawiodły, bo sekret sukcesu nie leży w systemie zarządzania i organizacji, ale w osobie charyzmatycznego lidera będącego spoiwem społeczności, czerpiącej inspirację i nastrój z osoby tegoż lidera.

Co zrobić jeżeli nie ma charyzmatycznego lidera, którego istnienie jest na ogół wielką rzadkością? Być może warto zacząć od zmiany kierunku myślenia na przeciwny do dotychczasowego (przynajmniej w niektórych świątyniach), a mianowicie: co świątynia jest w stanie dać bhaktom mieszkającym na zewnątrz, a nie jedynie, co osoby mieszkające na zewnątrz mogą dać świątyni. Musi być wzajemność i zaufanie, bo bez tego nie ma związku. Bhakti Vidya Purna Swami podkreśla ten punkt, i mówi, że nie powinniśmy dziwić się, że bhaktowie nie chcą przychodzić do świątyni, bo świątynia nie jest w stanie nic im zaoferować. Oczywiście, oprócz protekcjonalnych spojrzeń i mocnych sugestii do rozstania się, na rzecz świątyni, z częścią zarobionych przez gościa pieniędzy. To można zaobserwować przynajmniej w niektórych miejscach, i to niekoniecznie w Polsce, z którą mam bardzo niewielki kontakt.

Innym inspirującym przykładem jest przykład z Hagi w Belgii, którą miałem przyjemność wielokrotnie odwiedzić w latach 90, dzięki łasce Suhotry Swamiego. Oficjalnie nie było tam świątyni, ale była duża kongregacja grihastów, którzy wynajmowali dwupoziomowe mieszkanie, na spotkania w weekendy. Wszystko, począwszy od płacenia za wynajem, poprzez sprzątanie, reklamowanie uczty niedzielnej, harinam, gotowanie i danie wykładu było organizowane przez przyjaźniących się ze sobą bhaktów. Duszą przewodnią był uczeń Śrila Prabhupada, rozpoznawany nawet przez instytucje niebhaktowskie, jako kucharz-ekspert. Bhakta prosty, niezwykle szczery, entuzjastyczny, spontaniczny i bardzo dowcipny. Będąc w jego obecności, nawet bardzo zły humor natychmiast się rozwiewał.

Wyjaśnienia zaczął od tego, że był w mayi przez całe lata, eksplorując życie seksualne. Kiedy mu się to przejadło, wrócił i zainspirował całą społeczność/kongregację bhaktów, bo był "jednym z nich", i niczego od nich nie oczekiwał. Atmosfera na uczcie niedzielnej była fantastyczna. Byli tam wszyscy, począwszy od małych dzieci, aż do hinduskich babci, żywo krzątających się po kuchni, gdzie od jednej z nich wyprosiłem przepis na niebiański czatnej pomidorowy. Czułem się jak w domu. To było dla mnie bardzo ważne, i dlatego to zauważyłem i doceniłem.

Nie wyczuwało się tam niewidzialnej bariery kościół - ja, co często zabija spontaniczność. Widać było, że Ci ludzie wraz z całymi rodzinami nawzajem się lubili i szanowali, a nawet najmniejszy wkład każdego był doceniany, aczkolwiek nie było to w ogóle wymagane. Ludzie sami chcieli służyć, widząc służbę i starania innych, aby ich zadowolić, przy braku oczekiwań odnośnie odwzajemnienia. W psychologi to zjawisko nazywa się "reaktancja" - reakcja odwrotna do sugerowanej. Ludzie natychmiast czują, jeżeli w świątyni/kongregacji są traktowani przedmiotowo, jako np. chodzące źródło dotacji, czy załatwienia różnych spraw. Jeżeli jednak, inni bhaktowie bezinteresownie im służą, protestując przeciwko przyjęciu od nich służby, to w naturalny sposób chcemy się odwdzięczyć, i ich zadowolić, czując nagly przypływ inspiracji i pozytywnej energii. Mahaśringa Prabhu wie coś o tym.

Ludzie pragną przyjaznych związków, oprócz jedynie oficjalnej przynależności do Ruchu, Towarzystwa, czy Instytucji. Pragną być docenieni i potrzebni, ale przy tym, nie czuć się bezwzględnie wykorzystywanymi.

Skoro w W-wie jest tylu "nieaktywowanych" bhaktów, to samo wysłanie im zaproszenia na festiwal może niewiele dać. Potrzebne jest osobiste, bezinteresowne zainteresowanie się ich życiem i zapytanie się, jak im się powodzi, i czy przypadkiem nie potrzebują jakiejś pomocy. Można też odwiedzić ich od ich od czasu do czasu, z prezentem. Jedną z wymian miłości pomiędzy bhaktami jest ofiarowywanie prasadami i prezentów. Może być to prezent na poziomie subtelnym, jak np. docenienie czyichś cech charakteru, czy jego osiągnięć, lub też na planie fizycznym, np. ofiarowanie im czegoś: prasadam, czy nawet pomocy przy przeprowadzce.

Czy ktoś z Was kiedykolwiek brał udział w jakichś ciężkich fizycznych pracach na rzecz świątyni np. malowanie, noszenie pudeł z książkami, czy przeprowadzka? Czy ktokolwiek z Was widział, aby świątynia zaoferowała pomoc przy przeprowadzce szeregowego członka kongregacji? Jeżeli odpowiedź ujawni dysonans w podejściu, to być może należy zacząć od jego usunięcia, bo inaczej nigdy nie będzie poczucia wzajemności związku, a tym samym i inspiracji, aby być częścią czegoś większego, poza naszą własną rodziną. Jeżeli służba dla kościoła to transcendentalna służba oddania, a służba dla członka kongregacji tego kościoła to "maya", to jaki sygnał dajemy ludziom? Mamy najlepszą filozofię na świecie, ale praktyczne wprowadzenie jej w życie na poziomie społeczności sprawia nam często wiele trudności, powodując, że życie społeczne bhaktów, w różnych miejscach na świecie, jest jeszcze w powijakach.

To powiedziawszy, chciałbym wspomnieć, że bardzo podobała mi się atmosfera w w-skiej świątyni podczas festiwalu pojawienia się Pana Nityanandy, dwa tygodnie temu. Było tam to "coś", czego wszyscy szukamy: ciepło i serdeczność w kontaktach międzyludzkich. Każdy z nas, przy odrobinie wolnej woli, może stworzyć tego typu poczucie w sercu bhakty obok, bhakty sąsiada. Prosty przyjacielski gest, miłe słowo, chęć służenia komuś, i zapewnienia mu wszelkich komfortów... To nic nas nie kosztuje, i co więcej możemy wprowadzić to w życie już w tej sekundzie, nie czekając na rezolucję GBC. Być może to jest dobry punkt startowy?

Starajmy się dawać innym to, czego sami szukamy, i jakiego traktowania pragniemy. Pytaniem jest, czy rzeczywiście chcemy się tym dzielić z innymi, czy też wolimy czekać, aż inni nam to dadzą, a w międzyczasie krytykować ich za to, że działają zbyt ospale, lub po prostu głupio.

_________________
Prasadam blog mojej żony Vairagya-laksmi dd: http://www.purevege.com/
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Ogolne przemyslania- luzne mysli.
PostNapisane: 8 mar 2013, o 23:39 

Dołączył(a): 3 gru 2007, o 11:03
Posty: 193
Lokalizacja: Poznań
Ach bhaktowie, już same powyższe wypowiedzi mogłyby uradować choć część z tych, którzy trzymają się od dłuższego czasu dala od świątyń. Troska o los wielbicieli, próba pomocy, znalezienia przyczyny oraz sposobu na integrację to chwalebna postawa. Mogę dodać, że w ostatnich latach był to jeden z głównych tematów na którym skupiał się Śrila Kryszna Kszetra Prabhu - mieliśmy nawet takie spotkanie we Wrocławiu gdzie Maharaj zachęcał nas do wypisania punktów na tablicy w jaki sposób możemy zachęcić do powrotu osoby będące teraz w oddaleniu od towarzystwa waisznawow. Jakież tam padały mądrości z naszej strony, jednak ciekawe ilu z nas zrobiło wysiłek dla ponownego zjednoczenia. By do kogoś zadzwonic, napisać itp. Zgadzam się z wszystkim co opisaliście powyżej - no, może tylko dodam, że ciężar niekoniecznie spoczywa na świątyni gdyż liczba mnichów czy mniszek nie jest tam obecnie znacząca i rozsiewanie z tego miejsca atrakcyjności do bhakti-yogi nie jest aż tak kluczowe jak jakość towarzystwa i związków między bhaktami w ogóle. Rzecz w tym by idąc do świątyni czuło się że się idzie na spotkanie z fajnymi osobami, do przyjaciół, kolegów, koleżanek wisznuckich. Jako oddalony od świątyni mieszkaniec Poznania nie tęsknię za tym aby powstała tu jakaś świątynia jednak tęsknię za wartościowymi bhaktami. Z bólem muszę przyznać, że gdyby ogłoszono teraz, że ktoś planuje tu otworzyć centrum bhakti-jogi to miałbym postawę lekko 'wycofaną' mimo iż tak bardzo entuzjastycznie opowiadam wszystkim jak to było fajnie gdy świątynia w latach 92-95 tu była. Dlaczego? Otóż wtedy świątynia była opisywanym przez Was miejscem w którym nawiązało się świetne relacje z bhaktami. robienie czegoś wspólnie to była przygoda, to było własnie super-ludzkie, kolorowe i nie sztuczne. Żadne tam takie bo etykieta nakazuje itd tylko naprawdę: dusza przy duszy.
Wydaje się jednak że wiele osob które teraz boi się nas odwiedzać obawia się że może być tak jak np.no powiedzmy jak w sytuacji gdy ktoś, nawet nie jest wegetarianinem idzie mimo wszystko na manifestację przeciwko hodowli lisów na futerka, żeby choć trochę przyczynic się do redukcji cierpienia niektorych zwierzat , na zasadzie - lepiej tak niż siedziec w domu przed tV, lepiej choć trochę się oczyścić. Liczy że ktoś z manifestantow go trochę doceni jednak widzi że nie tylko nikt się nim nie przejmuje to jeszcze raczej spojrzy czy aby nie ma butów czy paska ze skóry żeby tylko wytknąć jakąs hipokryzję, skrytykować że nie jesteś identyczny jak inni. Wykonany pozytywny krok kończy się więc zdołowaniem.

Muszę jednak powiedzieć, że gdy odwiedzam Wrocław to w tamtejszej świątyni czuję się świetnie, jak w domu - tam bhaktowie dają ciepło i jest super. Może tak odczuwam bo rzadko bywam i za bardzo nie wnikam w szczegóły, hi hi, ale warto polegać na tym odczuciu.

Ale tak z życia mojego codziennego - mam odczucie że niektórzy ludzie spoza kręgu waisznawów, którzy wiedzą że jestem w ten proces zaangażowany i którym staram się coś powiedzieć o bhaktijodze , mogą być osobami sympatycznie nastawionymi do świadomości Kryszny tak długo jak...będą z dala od całego Ruchu. Dopóki znają pojedynczych bhaktów mają pozytywną postawę wobec jak to czasem okreslają 'krysznaizmu' ale nie mam zaufania do sytuacji gdyby bardziej zaczęli badać naszą spoleczność. I to jest rzecz smutna, bo nawet swoi nie chcą wracać a co ty dopiero mówić o nowych osobach.

Świątynia jest super jako miejsce bhajanu i kirtanu ale byłaby miejscem znacznie bardziej atrakcyjnym jeśli moglibyśmy w niej spotykać atrakcyjnych wielbicieli - jak pisaliście - ludzkich. Inaczej jak tu nawet tańczyć jak tu śpiewać gdy relacje są jakieś sztywne, panuje jakaś ponurość, mało komu zależy by się jakoś zaprzyjaźnić. Można pojechać na festiwal, zaszaleć duchowo i jak to się mówi niby 'naładować baterie' by łatwiej przetrwać szare życie. Ale co z dniem następnym i kolejnym? Czy dajemy sobie wsparcie - ja to usycham z braku towarzystwa i gdy tego nie ma to żaden kult świątynny mi dużo nie da. Wsparciem dla mnie jedynym jest korespondencja internetowa z garstką wielbicieli. I jest ta obawa, że jak kogoś przyciągniesz do i przyprowadzisz do świątyni to kogo on tam znajdzie? W samej światyni to jeszcze spokojna głowa - ja cenię swiatynne osoby - to wspaniali bhaktowie - ale kto się nim przejmie tak szczerze na co dzień -może tak sztucznie to tam ktoś podtrzyma kontakt - tak nas uczono- ale potem niech już sam sobie macha skrzydłami... I wielki błąd, bo nie wiemy kim bhakta jest dla Kryszny...

Ale to co tu wszystko opisujemy - że sprawa się kręci wokół związków, wzajemnego docenienia itd zabłyśnie jakąś zmianą dopiero gdy na bazie indywidualnego postępu obudzi się naturalne pragnienie przyjaźni z innym bhaktami. Jak ktoś się tobą przejmuje to wiesz kiedy to jest naturalne, i wtedy czujesz wiatr w żaglach. Tego nie da się wywołać sztucznie - na drodze 'bo śastry tak mówią' amoże to byc pierwszy krok do przemyślen nad postępem. Gdy zacząłem odwiedzać na samym początku bhaktów to dla mnie właśnie bhaktowie byli przejawieniem Kryszny. Bo czuło sie ich współczucie i troskę o innych. Kiedyś, po kilku odwiedzinach bhaktów, szedłem gdzieś po miescie i wtedy zobaczyłem jak nowo poznana poznańska margadrikowa ekipa szła gdzieś na program, własciwie to biegli na tramwaj, lecieli jak opętani przez środek skrzyżowania żeby zdązyć coś tam wykonac dla Kryszny. Mijali mnie w biegu gdy szedłem na pasach ale kto mnie rozpoznal to krzyczał Haribol, Haribol i lecial dalej. Pomyslałem "ale ekipa' 'ale przygodowcy' 'tych to nic nie ruszy, żaden wróg, oni są niezniszczalną paczką" Takim zgranym oddziałem"z takimi to bym mógl smigac i walczyć tu i tam". Parę dni później gdy jak co dzień odwiedziłem znów bhaktów w ich mieszkaniu - siedzę na podłodze z miską prasadam, jemy, jemy, a tu nagle Maha-Vidya Prabhu patrzy na mnie, przestaje jeśc i mówi "Rafał, my tak ci za bardzo tego nie okazujemy, ale my się tak cieszymy, że do nas przychodzisz, mówię ci Rafał, to jest dla nas szczęście". Normalnie zamurowało mnie, parę dni później spakowałem się i wyprowadziłem z domu i zostałem częścią tej duchowej paczki... Teraz gdy tak mi smutno, że nie mam towarzystwa tych z ktorymi przeżyłem najpiękniejsze przygody w służbie oddania, wielu z nich wyjechało z kraju - inni się w tym kraju schowali, albo np ci bhaktowie chorwaccy czy indyjscy z którymi slużylem w Indiach - jak ich nie ma to tak mi się przypomina taka jedna pieśń , chyba Narottamy dasa Thakury, w której śpiewa że z tęsknoty za wspaniałymi duszami chce roztrzaskać serce o kamień...
I to jest dla mnie świątynia - punkt spotkania z duchowymi przyjaciółmi z którymi można by zyć na co dzień, przeżywać wspaniałe przygody, działać razem, śmiać się razem , ufać sobie, pomagać sobie, leżeć na podłodze czy najlepiej na trawie ze słodkimi kulkami w brzuchu i chichrać ze szczęścia. W Mayapur dawniej, za życia, Bhaki-Thirtha Swami krzyczal z vyasasanu w czasie pewnego wykładu porannego "Dlaczego nie cieszę się gdy widze innego waisznawę!" dawał do zrozumienia że to powszechna choroba. Choroba oziebłości. Być może nie cieszymy się gdyż wiemy że owemu waisznawie wcale nie zależy na tym czy istniejemy czy też nie. Być może sami jesteśmy obojętni bo trawi nas choroba wynikająca z płytkiego zrozumienia na zasadzie "jest Kryszna , jestem ja i wszystko gra". A przecież Kryszna jest Bhakta-vatsala - czyli Ten, Któremu bhaktowie są bardzo drodzy. I przez nich się Kryszna objawia, widać to w ich oczach, spojrzeniach, zachowaniu, uśmiechu :)
Hari Hari, vańća -kalpa !!


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Ogolne przemyslania- luzne mysli.
PostNapisane: 9 mar 2013, o 10:45 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 lis 2006, o 18:21
Posty: 1863
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Radhakanta das napisał(a):
Jakież tam padały mądrości z naszej strony, jednak ciekawe ilu z nas zrobiło wysiłek dla ponownego zjednoczenia. By do kogoś zadzwonic, napisać itp.

Tak, "mądrości", a często, jak w moim przypadku "wymądrzania się", z pewnością nam nie brakuje. :) Dlatego proponuję każdemu, kto chce i może, aby chwycił za telefon, czy email i skontaktował się przynajmniej z jednym "starym" bhaktą. Ostatnio sam to zrobiłem i efekt jest zadziwiający, bo Kryszna zachęca aranżując niespodziewane sytuacje, i zmienia w nas wizerunek danej osoby. Może już wkrótce zadzwonię nawet do siebie! :D

Radhakanta das napisał(a):
Zgadzam się z wszystkim co opisaliście powyżej - no, może tylko dodam, że ciężar niekoniecznie spoczywa na świątyni gdyż liczba mnichów czy mniszek nie jest tam obecnie znacząca i rozsiewanie z tego miejsca atrakcyjności do bhakti-yogi nie jest aż tak kluczowe jak jakość towarzystwa i związków między bhaktami w ogóle.


Dobry punkt. Mówiąc "świątynia" lub "kościół" miałem na myśli nie tyle, tych kilku Bogu ducha winnych brahmacarinów, ale każdego z nas, który utożsamia się ze świątynią, lub z ISKCONem jako organizacją kościelną. Zmuszanie brahmacarinów do porzucenia ich obowiązków np. służenia Bóstwom, czy gotowania dla bhaktów, w celu pomocy w przeprowadzce grihasty, nie w każdym przypadku musi być właściwą rzeczą, a w pewnych przypadkach istnieje nawet ryzyko nadużyć. Nie o taką "wzajemność" mi chodzi.

A już tak przy okazji, to używam słowa "kościół" w stosunku do ISKCONu, bo takiego określenia używał Śrila Bhaktisiddhanta Saraswati w stosunku do Gaudija Matha, o czym dowiedziałem się czytając książkę Bhakti Vikasa Maharadża "Śri Bhaktisiddhanta Vaibhava". Osobiście, bardzo podoba mi się to słowo użyte właśnie w tym kontekście. :) Definicja słownikowa z USJP, PWN to: "Kościół «grupa, wspólnota ludzi jednego wyznania, zwłaszcza wspólnota chrześcijańska», a więc nie jest to zbyt naciągane określenie.

Radhakanta das napisał(a):

Wydaje się jednak że wiele osob które teraz boi się nas odwiedzać obawia się że może być tak jak np.no powiedzmy jak w sytuacji gdy ktoś, nawet nie jest wegetarianinem idzie mimo wszystko na manifestację przeciwko hodowli lisów na futerka, żeby choć trochę przyczynic się do redukcji cierpienia niektorych zwierzat , na zasadzie - lepiej tak niż siedziec w domu przed tV, lepiej choć trochę się oczyścić. Liczy że ktoś z manifestantow go trochę doceni jednak widzi że nie tylko nikt się nim nie przejmuje to jeszcze raczej spojrzy czy aby nie ma butów czy paska ze skóry żeby tylko wytknąć jakąs hipokryzję, skrytykować że nie jesteś identyczny jak inni. Wykonany pozytywny krok kończy się więc zdołowaniem.

I znowu trafny i ważny punkt, Prabhuji. Ocenianie innych... Patrzymy, i krytycznym okiem oceniamy czyjeś błędy i uwarunkowania, a ignorujemy i przeoczamy najważniejsze, czyli fakt, że dusza pragnie i ma szansę służyć Śri Ćajtanji Mahaprabhu. Ten ważny temat poruszyliśmy w kontrowersyjnym i ukrytym już na szczęście wątku, na innym forum, o homoseksualistach żyjących w związkach, dla których, w/g niektórych bhaktów nie ma miejsca w kulturze wajsznawa-nitya-dharmy, co nie jest prawdą, jak pokazują opowieści z śastr i przykład aczarjów.

Z tej samej książki o Śrila Bhaktisiddhancie dowiedziałem się, że kiedy gubernator Bengalu Sir John Anderson odwiedził Mayapur, Śrila Bhaktisiddhanta Saraswati zlecił przygotowanie i zorganizowanie przyjęcia dla niego przez hotel w Kalkucie, który na bezpośrednie polecenie tego aczarji, dostarczył gubernatorowi i jego świcie mięsa do spożycia, oraz innych "nie-wajsznawa" rzeczy, zgodnie z nawykami Brytyjczyków. Innym razem zamówił papierosy dla niemieckiego naukowca, a wszystko to po to, aby stworzyć uwarunkowanym duszom komfortowe środowisko, w którym mogliby spokojnie, będąc już wolnymi od niepokoju umysłu słuchać Hari-katha i przekazu Mahaprabhu.

Śrila Bhaktisiddhanta był tak zainspirowany tym podejściem, że zasugerował, aby wprowadzić tą strategię w nauczaniu na Zachodzie, czemu zaoponował jego uczeń Śrimad B.R. Śridhar Maharadża, argumentując, że przyniesie to lawinę krytycyzmu. Wiesz Prabhu jaka była odpowiedź aczarji? Śrila Bhaktisiddhanta odparł: "Zdecydowałem o tych wszystkich rzeczach tysiące narodzin temu. Musimy zrobić dosłownie wszystko, co jest tylko możliwe i wymagane, aby służyć Mahaprabhu" (ang. org. "I decided all these things thousands of births ago. We have to do anything and everything for serving Mahāprabhu.”). A my, sami nie będąc wolnymi od anartha oraz pragnień karmy i jnany siedzimy za biurkiem, gdzie oceniamy i krytykujemy inne uwarunkowane dusze objawiające rzadkie zainteresowanie służbą dla Mahaprabhu, za drobiazgi związane z ich materialnym ciałem i umysłem, utrzymując, że materialistyczna moralność prana-mayi dotycząca fizycznego i mentalnego ciała jest ważniejsza od niezwykle rzadkiego pragnienia pełnienia służby oddania dla Mahaprabhu przez uwarunkowaną duszę, utrzymując butnie, że w wiecznej kulturze duszy nie ma miejsca dla pewnych dusz, tylko dlatego, że nam, podobnym do nich uwarunkowanym duszom, nie podoba im się ich ciało, umysł, słowa, czy nawyki!

Radhakanta das napisał(a):
Ale tak z życia mojego codziennego - mam odczucie że niektórzy ludzie spoza kręgu waisznawów, którzy wiedzą że jestem w ten proces zaangażowany i którym staram się coś powiedzieć o bhaktijodze , mogą być osobami sympatycznie nastawionymi do świadomości Kryszny tak długo jak...będą z dala od całego Ruchu. Dopóki znają pojedynczych bhaktów mają pozytywną postawę wobec jak to czasem okreslają 'krysznaizmu' ale nie mam zaufania do sytuacji gdyby bardziej zaczęli badać naszą spoleczność. I to jest rzecz smutna, bo nawet swoi nie chcą wracać a co ty dopiero mówić o nowych osobach.

To niestety jest prawdą. Też mieliśmy sytuację z moją żoną, gdzie dosłownie baliśmy się skierować daną osobę do świątyni, bo byliśmy przekonani, że bardzo szybko ucieknie stamtąd i od mantrowania, co też się niekiedy stało. Czasami zbytnia intensywność i brak subtelności w nauczaniu pewnych osób, oraz styczność z życiem klasztornym/świątynnym może przynieść odwrotne efekty, jeżeli nie ma tam doświadczonych życiowo i rozumiejących realia życia takich osób, bhaktów. Dlatego grihastowie odgrywają tak ważną rolę w nauczaniu.

Radhakanta das napisał(a):
Świątynia jest super jako miejsce bhajanu i kirtanu ale byłaby miejscem znacznie bardziej atrakcyjnym jeśli moglibyśmy w niej spotykać atrakcyjnych wielbicieli - jak pisaliście - ludzkich.

Niestety dojrzałości nie można kupić, ani wyczytać z książek, i musi sama, wraz z czasem i życiowym doświadczeniem się pojawić. Dlatego, jeżeli teraz, w tej chwili zadzwonimy, czy napiszemy do bhakty/bhaktów, których nie wiedzieliśmy w sadhu-sandze od dłuższego czasu, to zwiększamy naszą szansę na obcowanie z ludźmi życiowo doświadczonymi i dojrzałymi. Ludźmi mądrymi. Wkład takich osób w społeczność bhaktów jest wprost nieoceniony! Na to też w swoich wypowiedziach kladzie nacisk Bhakti Vidya Purna maharadża. Nie oceniajmy ludzi za to, że byli, czy są mayi, ale błagajmy ich, aby wrócili i dali nam swoje wartościowe towarzystwo i pomoc. Doceńmy ich bezcenne życiowe doświadczenie, cechy i zdolności, którymi mogą się z nami podzielić w służbie oddania, z korzyścią dla nas, jak i dla całego kościoła. ABC, którego, wydaje się, że jeszcze sobie nie przyswoiliśmy.

Dzięki za zainspirowane słowa, Prabhuji! Ściskam Cię mocno, bo jesteś wulkanem pozytywnej energii i inspiracji. Dzięki Bogu, że zdecydowałeś się na publiczne dzielenie się z nami swymi wartościowymi cechami, doświadczeniem i wiedzą!

Ściskam też (tak, przyznaję się, że jestem typem "huggera", czyli "ściskacza" ;)), mojego drogiego Pavanę Ćajtanję, który niczym Narada muni wędruje przez świat i naucza, bo bez zakładanych przez niego częstych wątków, z pytaniami, kwestiami, problemami, itd, bhaktowskie fora prawdopodobnie przypominałyby Saharę. A on, Kurma Matsya, niczym transcendentalny ogrodnik, bezustannie podlewa i podlewa, tym swoim wielkim szlauchem duchowej inspiracji i mądrości. Haribol! :D

_________________
Prasadam blog mojej żony Vairagya-laksmi dd: http://www.purevege.com/
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Ogolne przemyslania- luzne mysli.
PostNapisane: 9 mar 2013, o 11:59 

Dołączył(a): 31 gru 2008, o 05:30
Posty: 893
No walnelismy po niezlym esseju wszyscy. :) Zobaczymy jak sie dalej dyskusja potoczy. Moze jeszcze inni wezma udzial, a te wypowiedzi ciekawe bardzo.


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Ogolne przemyslania- luzne mysli.
PostNapisane: 10 mar 2013, o 18:48 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 sty 2007, o 05:12
Posty: 1089
Lokalizacja: Warszana
Idę po ulicy i po krotkiej medytacji dzwonię do starego bhakty w tym czasie na ulicy spotykam innego starego bhakte ktor bardzo bardzo sie przyjaźni z tym bhakta ze słuchawki, to sie nazywa aranżacja Kryszny...podaje telefon spotkanemu wielbicielowi i widze szczęście i radość

_________________
Niech Pan Śri Ćajtanja, księżyc Nawadwipy, król tancerzy, pojawi się
w zakątku mego serca.


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Ogolne przemyslania- luzne mysli.
PostNapisane: 11 mar 2013, o 11:08 

Dołączył(a): 3 gru 2007, o 11:03
Posty: 193
Lokalizacja: Poznań
Ła - jaki pozytywny odbiór. Ściskam też wszystkich i ściska mnie pozytywnie w gardle. Tak sprostuję nieznacznie coś - pisząc wcześniej o niepewnościach/wątpliwościach dot. świątyni - świątynię - ośrodek skupienia wielbicieli Kryszny - rozumiem jako całą społeczność w miarę regularnie odwiedzającą ją, uczestniczącą w jej programach itp. Trudno byłoby mieć jakieś wątpliwości do bhaktów świątynnych we Wrocławiu. Viśvarupa Prabhu wyciągnął mnie, grihastę z matni materialnej i efektem jest moja większa duchowa aktywność a Mataji Visnupatni to ulubiona bhaktinka mojej 6-letniej córki. Sam prezydent świątyni, Dvarakacyta Prabhu potrafi wysłać noworoczny podarunek do grihasty za zaledwie nieznaczny wysiłek w działaniach. Generalnie sama ekipa świątynna staje na wysokości zadania. Brakuje może kursów muzycznych ale to już my 'zewnętrzni' musimy takie rzeczy zgłaszać. Uważam, że czas nastał aby rozwijać relacje poza-świątynne, kolegować się na co dzień a nie tylko iść 'na mszę' i uśmiechnąć się gdy jest hasło "przekażcie sobie znak pokoju" ha ha! Jak się przyjaźnimy poza świątynią to i na pomysły można wpaść takie, z których sama świątynia skorzysta.


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Ogolne przemyslania- luzne mysli.
PostNapisane: 11 mar 2013, o 11:32 

Dołączył(a): 31 gru 2008, o 05:30
Posty: 893
Wedłog Jiwa-Dharmy jesli grihasta ma bhakti i spotyka sanjasina, który jest z punktu spolecznego wyzej, to ostatecznie w interesie tego sanjasina jest zaprzyjaznic sie z takim grihasta, gdyz zyskuje wtedy moziwosc obciwania czy słuzenia dla bhakty Kryszny. Waznijsze jest bhakti niz sytaucja zewnatrzna grihasta,-sanjasa- bharmaczarja.


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Ogolne przemyslania- luzne mysli.
PostNapisane: 14 mar 2013, o 17:39 

Dołączył(a): 31 gru 2008, o 05:30
Posty: 893
Punkt 8, do calego zestawu dodal bym ze dzijszy swiat jest jednak dosc zsekuaryzwany i wszelkeigo rodzju "duchowosc:" czy religjnosc czesto jest postrzegana jako podejrzana, lub wariactwo. Z tym tez sie bedzie trzeba jakos zmierzyc.


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Ogolne przemyslania- luzne mysli.
PostNapisane: 4 paź 2013, o 02:38 

Dołączył(a): 31 gru 2008, o 05:30
Posty: 893
Dzisij tak myslalem o temacie nauczania.
Za czasow Pana Caitani byla mrdanga i Harinam, ale potem Prabhupada wprwadzil tez brihad Mrdange- czyli slyszana wszedzie ksiazka, dystrybucja ksiazkek/

Tak myslac o innych sposbach nauczania napewno zaliczyc do nich mozna kulture i sztuke (Prabhupada wykorzstwal np malarzy do obrazwania ksiazek, czy wsparcie znanych muzykow do prpoagowania ideii swiadosci Kryszny jak Alen Ginsberg np) Zdaje sie ze dzisj jest tego troszke mniej, ale np tur Indradumny Mahardza zaprsza artystow z Indii, to juz cos w tym kierunku.

Pomyslalem tez dzisj o internecie. Teoretycznie jest to brihad brihad mrdanga. Kazdy w domu ma net. W samej Polsce jest prznajmij kilka stron bhaktow. Z jakiegos powodu nie SPELNIA TO JEDNAK SWEJ ROLI NAUCZAJACEJ! RACZEJ WIDAC ZE BHAKTOWIE SIE PODZILILI SIE WOLA SPEDZAC CZAS NA KUCENIU SIE i NAWET UBLIZANIU. Co wiec zrobic by zamiast kucic sie nauczac? Ewetuanie wspierac w bhaki jodze? Co i tak jest ciezkie? Dlaczego tej szansy nie wykorzstujemy?

Jeszcze inna mysl. Ogladajac jakis zwczajny komenrcyjny film ktory mial jakies wziosle w miare idee do przekazania zauwazyalem ze wielu znajmych mowi o tym filmie itp. A co gdyby pojawil sie jakis Swiadomy Kryszny genialny rezyser i zrobil jakis taki film ze by wsztskim w piety poszlo?:) I ludzieby gadali o tym tak jak o filmie Matrix, Awatar, czy Wladca Pierscieni? Jest tyle watkow od filzficznych bo bitwene w naszej kultrze ze to dobry pomysl. Film jest latwy w odbiorze nie wymaga pocztkowego zaanagrzwania a moze dac do myslania. Na poczatek w sam raz. Taka forma nauczania w stansku do miejsca czasu i okolicznsci ale stara idea w nowym opakowaniu np.

Takie tam nowe mysli.


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Ogolne przemyslania- luzne mysli.
PostNapisane: 4 paź 2013, o 08:19 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 lis 2006, o 18:21
Posty: 1863
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Pavana Caitania napisał(a):
Pomyslalem tez dzisj o internecie. Teoretycznie jest to brihad brihad mrdanga. Kazdy w domu ma net. W samej Polsce jest prznajmij kilka stron bhaktow. Z jakiegos powodu nie SPELNIA TO JEDNAK SWEJ ROLI NAUCZAJACEJ! RACZEJ WIDAC ZE BHAKTOWIE SIE PODZILILI SIE WOLA SPEDZAC CZAS NA KUCENIU SIE i NAWET UBLIZANIU. Co wiec zrobic by zamiast kucic sie nauczac? Ewetuanie wspierac w bhaki jodze? Co i tak jest ciezkie? Dlaczego tej szansy nie wykorzstujemy?

Jak twierdzi Bhakti Vidya Purna Maharadża, eseje na temat świadomości Kryszny (na blogach) są najlepsze. Ta forma przekazu uniemożliwia lub przynajmniej ogranicza ryzyko publicznej kłótni, skupiając się na świadomej Kryszny filozofii.

Fora są już znacznie gorsze, bo dostępne są dla każdego, i wystarczy jedna osoba, aby zniszczyć atmosferę całego forum, niczym jedno gnijące jabłko w koszu zdrowych jabłek. Trudno to moderować, szczególnie bhaktowskie fora, bo zasady ich działania są nieco inne od zasad działania (regulaminu) forów niewielbicieli, gdzie dostaje się ostrzeżenie/bana tylko za bezpośrednie, dosadne ubliżanie innym, co nie ma na ogół miejsca na forach wielbicieli, gdzie interakcje, tematyka i zrozumienie jest znacznie subtelniejszej natury, a przynajmniej takiej powinno być.

Niestety, na ogół regulamin forum nie precyzuje tych subtelności, które pozostawione są wyczuciu moderatorów i użytkowników forum. W naturalny sposób, wraz ze zwiększaniem się liczby użytkowników, tarcia samoistnie się pojawią, bo różni ludzi mają różne pojęcie, co jest (subtelnie) dopuszczalne, a co nie, odpowiednio do poziomu ich doświadczenia i zrozumienia kultury, etykiety i filozofii Wajsznawów.

Dlatego forum przynosi czasami sytuacje, kiedy trzeba walczyć w słusznej sprawie i ostro reagować, i równie dobrze może to być czynione w świadomości Kryszny, ale niestety, postronne i niedoświadczone osoby, na ogół nie będą w stanie dostrzec tego typu niuansów, odbierając wrażenie, że każda kłótnia, walka, czy wojna jest zła, podczas gdy jest to złe wyłącznie wtedy, kiedy jest niepowiązane z Kryszną, nie zdając sobie sprawy, że brak reakcji, czy pobłażliwość, będąc świadkiem tej samej sytuacji równie dobrze może być niestosowne, i być po prostu mayą. Niestety, na zewnątrz może wyglądać to nieładnie, a na ogół, wyłącznie zewnętrzna wartość estetyczna i pierwsze wrażenie/uczucie liczy się dla wielu osób, a w tym i bhaktów, a nie to, czy coś ma pozytywny związek z Kryszną, czy nie.

Dlatego, nie dziwię się, że wielu bhaktów, wybiera dla nich najlepsze i być może najinteligentniejsze wyjście z sytuacji w ogóle nie czytając i nie pisząc na forach, stosując inną formę nauczania i wymiany myśli. Z drugiej strony, dla wielu z nas, szczególnie tych mieszkających za granicą kraju, jest to jedyna platforma interakcji z wielbicielami w języku polskim. Naturalnie, stanowi to pójście na pewien kompromis, będąc zmuszonym przez sytuację życiową.

Pavana Caitania napisał(a):
Jeszcze inna mysl. Ogladajac jakis zwczajny komenrcyjny film ktory mial jakies wziosle w miare idee do przekazania zauwazyalem ze wielu znajmych mowi o tym filmie itp. A co gdyby pojawil sie jakis Swiadomy Kryszny genialny rezyser i zrobil jakis taki film ze by wsztskim w piety poszlo?:) I ludzieby gadali o tym tak jak o filmie Matrix, Awatar, czy Wladca Pierscieni? Jest tyle watkow od filzficznych bo bitwene w naszej kultrze ze to dobry pomysl. Film jest latwy w odbiorze nie wymaga pocztkowego zaanagrzwania a moze dac do myslania. Na poczatek w sam raz. Taka forma nauczania w stansku do miejsca czasu i okolicznsci ale stara idea w nowym opakowaniu np.


Ostatnio rozmawiałem na ten temat z bhaktami, których gościłem u siebie w domu. Właśnie kończę czytać Mahabharatę i jestem pod niezwykłym wrażeniem, tego, co tam przeczytałem. Jeśli chodzi o subtelną technologię broni, jej użycia i walki, a także egzystencji boskich, mistycznych i demonicznych istot we wszechświecie, to wszystkie hollywoodzkie filmy akcji razem wzięte nie dostają do pięt temu, co opisuje ta książka. Z pewnością z takiego materiału można by zrobić film, ale to, co moim zdaniem nie przemówiło by do ludzi, to starożytna kultura z jej wysokimi wartościami moralnymi. Jak na przykład zainwestować uczucia współczesnego, przeciętnego młodego odbiorcy (a to większość publiki, która przynosi pieniądze z biletów filmów akcji) w wartość moralną mówiącą, że dane słowo jest ważniejsze niż życie, i że raz dane, nie może być złamane, nawet jeżeli zmusza ono do służby dla wartości, które uważa się obecnie za złe?

Jednym z przykładów tego jest Szalja, który pomimo, że bardzo kochał Pandawów, to podstępem został zmuszony przez Durjodhanę, do obietnicy stanięcia wraz ze swą armią po stronie Kaurawów, osób, których nie cierpiał, a dla których ostatecznie musiał oddać swoje życie, ginąć z ręki Judhisztiry. W wieku nadrzędności egoizmu i personalnej korzyści, przeciętny widz uważałby tego typu zachowanie za irracjonalne, lub po prostu głupie, z czym nie byłby w stanie się identyfikować, a to jest przecież jedna najważniejszych wartości i cech przewijających się Mahabharacie, i na której opiera się jej świat. Pozostaje więc jedynie kino akcji z efektami specjalnymi, gdzie moralno-filozoficzny przekaz Mahabharaty stałby się nieistotny, a wiemy, że takich filmów są setki (a widzowie, i tak wolą roboty), lub tzw. kino intelektualne, gdzie praktycznie nic by się nie działo, włącznie z sukcesem kasowym, a więc nikt nie chce inwestować pieniędzy w produkcję.

_________________
Prasadam blog mojej żony Vairagya-laksmi dd: http://www.purevege.com/
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461


Ostatnio edytowano 4 paź 2013, o 08:53 przez Purnaprajna, łącznie edytowano 1 raz

Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Ogolne przemyslania- luzne mysli.
PostNapisane: 4 paź 2013, o 08:44 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 lis 2006, o 18:21
Posty: 1863
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Uwaga reklama! ;)

Wersja Mahabharaty, którą czytam to http://www.dobreksiazki.pl/b2872-mahabh ... swiata.htm Kryszna Dharma, który streścił i wydał tą wersję jest angielskim uczonym, bhaktą ISKCONu, a przepiękny przekład z angielskiego zrobiła Iwona Szuwalska. Bardzo rzadko czytam książki w języku polskim, ale jej przekład jest po prostu nektarem dla mojej polskiej natury, i pozwolił mi na znacznie większe zaangażowanie emocjonalne w treść tej książki, niż czytając oryginalną wersję angielską. Dla mnie to po prostu cudo! :)

_________________
Prasadam blog mojej żony Vairagya-laksmi dd: http://www.purevege.com/
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 12 ]  Moderator: Morderatorzy

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Theme created StylerBB.net
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL