Purnaprajna napisał(a):
KrysznaKirtan napisał(a):
z artykułu też wynika że to nie Kryszna jest iśvarą tylko SB i Kiszczak (
iśvara paramah kiszczak)
Ja też w podobny sposób pomyślałem po przeczytaniu końcowego zdania artykułu: "Sam Przychodzeń do dzisiaj uważa, że udało mu się wyjechać dzięki pomocy Kryszny". Można by pomyśleć, że autor sugeruje, że sam fakt manipulacji gen. Kiszczaka jest dowodem na naiwną wiarę ówczesnego Uttama Bhakti, w rzeczywistą pomoc Kryszny, a być może, w ogóle w Jego istnienie. A to przecież w żaden sposób wzajemnie się nie wyklucza, bo przekonana o byciu wyłącznym sprawcą działania uwarunkowana dusza, nadal jest nadzorowana i obserwowana (
upadrasta) przez Paramatmę, i każde działanie, zanim wejdzie w życie, musi być przez Nią uprzednio usankcjonowane (
anumanta). A więc równie dobrze plan gen. Kiszczaka mógł być aranżacją Kryszny, jak też i jego przekonanie, że to on kontroluje sytuację, a nie Kryszna. Rozumiem, że dziennikarz nie musi być biegły w teologii i filozofii, ale wymaga się od niego przede wszystkim budowania konkluzji na bazie poprawnego logicznego rozumowania, a ostatnie zdanie, jest w wyraźny sposób naładowane, nie do końca przemyślaną osobistą opinią, sugerującą błąd w poprawnym rozumowaniu Uttama Bhakti Prabhu.
Niemniej jednak, to chyba dobry symptom, że w tak szanowanym czasopiśmie jakim jest Newsweek, publikuje się artykuł o Hare Kryszna. Wygląda na to, że redakcja uznała, że temat jest na tyle interesujący, że warto o nim napisać, bo przyciągnie on uwagę czytelnika. Nawet jeżeli dominuje w nim polityka, to i tak, o wiele lepsze to, niż paszkwile rodem z dominikańskiego centrum dezinformacji. A i Kryszny w tym artykule sporo (jest wspomniany 18 razy), a więc Śrila Prabhupada byłby zadowolony. Z tego względu, chyba należą się podziękowania zarówno autorowi artykułu, panu Przemysławowi Semczukowi, jak też redaktorowi naczelnemu Newsweeka panu Wojciechowi Maziarskiemu za zezwolenie na jego napisanie i publikację.
Hare Kryszna! Jai Sri Radhe! Jaya Prabhupada!
Dandavat Pranams dla wszystkich i każdego z osobna!
Naimilsi! Czytam sobie wasze komentarze nt. tego artykułu i tak się zastanawiam; dlaczego nikt nie zapyta mnie samego co o tym sądzę. Moim zdaniem artykuł Pana P. Semczuka jest w zasadzie dobry, ale nie udało mu się uniknąć kilku istotnych błędów. Kiedy czytam co gen. Kiszczak powiedział o jakimś tam zdalnym sterowaniu moją osobą, to chce mi się śmiać! Od wielu lat śledzę różne wypowiedzi gen. Kiszczaka i sądzę, że jest on pewnego rodzaju mitomanem, ponieważ pytany o wydarzenia z przed lat zawsze przedstawia siebie samego jako świadomego i niezwykle przebiegłego konspiratora, któremu zawsze udawało się przeprowadzić własne akcje. Z jego własnych wypowiedzi na wiele tematów z najnowszej historii Polski można by sądzić, że poprzez swoją własną perfekcyjną działalność, gen. Kiszczak był tak skuteczny, że aż mu się udało zniszczyć komunę. Chyba musiał on być TW i agentem na usługach amerykańskiej CIA!
Kochani! Sprawa z moim wyjazdem za granicę była o wiele bardziej prozaiczna niż by się mogło komuś wydawać. Ja po prostu sam chciałem wyjechać i pomogła mi w tym życzliwa osoba z otoczenia mojej mamy. Być może ta osoba będąca naówczas wiceszefem Urzędu Paszportowego KWMO we Wrocławiu, również była przedłużoną ręką gen. Kiszczaka, ale wobec tego musiałem być niezwykle ważną osobą aby gen. Kiszczak skierował do wrocławskiego szpitala miejskiego swoją podkomendną w randze majora i ulokował ją w tej samej sali szpitalnej w której leżała moja ciężko chora mama. To z pewnością właśnie gen. Kiszczak tak manipulował całą sytuacją, że aż sfałszował tablicę chorobową pani major, tak aby wyglądało, że ona sama była także ciężko chora na nieuleczalną chorobę. To z pewnością był geniusz gen. Kiszczaka, który niezwykle przebiegłej pani major nakazał zaprzyjaźnić się z moją mamą i w ten sposób przygotować mój sfingowany przerzut do Szwecji, tak aby pozbyć się niezwylke niebezpiecznego Uttamy Bhakti z Polski. To z pewnością rzeczony gen. Kiszczak zmusił mnie do spotkania z panią major aby ułatwiła mi ona otrzymanie paszportu, którego odmówiono mi zaledwie rok wcześniej z motywacją, że nigdy nie będę mógł wyjechać z kraju ze względu na ucieczkę mojej siostry, ponieważ moja siostra uciekła w 1977 r z Polski podczas pobytu na wycieczce zagranicznej.
Kochani, pan gen. Kiszczak po raz kolejny próbował przekonać dziennikarza Newsweeku o tym, że wszystko miał pod absolutną kontrolą. To z pewnością musiał być gen. Kiszczak, który tak bardzo chciał kontrolować rozwój Ruchu Hare Kryszna w Polsce i tym samym stworzyć zagrożenie dla kościoła katolickiego w Polsce, że bezustannie ułatwiał on szmuglowanie do Polski tysięcy egzemplarzy Sri Isopaniszad, które ja własnoręcznie i z pomocą min. Ananty Sesha Prabhu i Ugraseny Prabhu (ojciec mojego wychowanka Sivanandy dasa!) szmuglowaliśmy osobiście z NRD. To z pewnością gen. Kiszczak tak kontrolował polski odłam ISKCON-u, że doprowadził on własnoręcznie do eksplozji popularności tej instytucji w naszym kraju w latach 1980-tych! Z pewnością pan gen. Kiszczak nadal w jakiś sposób kontroluje obecne MTSK! Pan gen. Kiszczak musiał chyba kontrolować skutecznie ISKCON-owych guru, tak aby mogli oni z powodzeniem szerzyć HK w Polsce!
Kochani! To są kompletne bzdury, to co pan gen. Kiszczak opowiada, bo ja wiem dokładnie czego chciałem i wcale nie byłem wtedy taki naiwny!
Sytuacja w Polskim ISKCOn-ie w 1980 r. uległa pewnym zmianom, które mi się nie podobały. Bhaktowie pod wpływem nauczania Devamrity dasa, działającego pod przewodnictwem nowego aczarii Harikesha Swamiego wel Sri Vishnupada, zaczęli okazywać symptomy fanatyzmu. Przykładem na to była postawa jednego z tłumaczy, którego poprosiłem o zadanie Sri Vishnupadowi bardzo śmiałego pytania, a mianowicie: czy biorąc pod uwagę jego własną dosyć przecież krótką karierę jako czciciela Kryszny oraz jego stosunkowo młody wiek, czy istnieje możliwość, że mógłby on upaść ze ścieżki służby oddania? Tłumacz ten, a właściwie tłumaczka będąca uczennicą Harikeshy Maharadża odpowiedziała mi, że nie przetłumaczy tego pytania, bo to obraźliwe. Na moją sugestię, że to przecież ja zadaję to pytanie i biorę wszelkie konsekwencję na siebie, tłumaczka odparła, że to nie zmienia sprawy i ona tego nie przetłumaczy i basta! To wydarzenie, plus niekończące się wywody Dewamrity dasa o proroczych wizjach Sri Vishnupada jako zbawcy całej Europy i najlepszemu z uczniów Srila Prabhupada, to wszystko spowodowało, że zapragnąłem udać się na Zachód aby zobaczyć jak praktyka świadomości Kryszny wygląda w tamtych krajach. Taki był mój prawdziwy motyw pragnienia udania się na Zachód.W międzyczasie zaistniała Solidarność i nastąpiła pewna liberalizacja działań MO i SB.
To właśnie taki splot wydarzeń a nie precyzyjne i dalekowzroczne plany i intrygi gen. Kiszczaka umożliwiły mój wyjazd na Zachód. Jak powiedziałem wcześniej, nie wydaje mi się aby gen. Kiszczak był aż tak doskonałym organizatorem operacji SB, bo gdyby był, to z pewnością komuna mogłaby trwać znacznie dlużej w naszym kraju. Uważam, że gen. Kiszczak po raz kolejny skorzystał z okazji by za pośrednictwem tego artykułu w Newsweeku podkreślić własne przymioty doskonałego oficera sztabowego i operacyjnego!
Epilog: Ja wyjechałem i dzięki temu zrozumiałem wiele spraw. Widziałem na Zachodzie wiele fanatyzmu i zwyczajnej głupoty wśród bhaktów. Spotkałem tam także światłych i odważnych ludzi, którzy odważyli się kontestować złe i gorszące zachowanie bhaktów, którzy wg. własnych marzeń mieli niebawem przejąć ster rządów nad światem. Usunąłem się wtedy w cień aby ocalić własne życie duchowe i Kryszna mi pobłogosławił, bo mimo wszystko pozostałem bhaktą. Miernym bo miernym, ale pozostałem nim do chwili obecnej, i nie potrzebuję się wstydzić moich ówczesnych motywów, bo historia naszego ruchu pokazała, że miałem jakieś tam prawidłowe odczucia. Co wy na to?