Purnaprajna napisał(a):
Balaji, Twój argument nie ma mocy, gdyż wajsznawa aparadha w żaden sposób nie anuluje czyichś wiecznych osiągnięć na polu służby oddania, tylko opóźnia kontynuację procesu bhakti, niejako "zamrażająć" ją.
Fundacją całej dyskusji w tym wątku jest brak wiary w moc i chwały służby oddania, brak znajomości filozofii Gaudija Wajsznawizmu, a w tym transcendentnej pozycji służby oddania, oraz posiadanie katolickiej moralizotorskiej mentalności, zabarwionej lekkim odcieniem prostej ludzkiej nienawiści. Jest to żenujące, i naprawdę nie ma się czym chwalić, drodzy bhaktowie.
Daj spokój Purnapragja
, to nie ma sensu. Równie dobrze mógłbym określić twoje myślenie i postawę "impersonalistyczną" lub "buddyjską" zważywszy na "mistycyzujący nalot" twoich wypowiedzi, ale obaj nie mielibyśmy racji. Ani ze mnie katolik, ani z ciebie buddysta. Nie czuję też nienawiści do Kirtananandy.
Po ogłoszeniu na forum śmierci Kirtananandy, zaprotestowałem przeciwko tezom o nie dającej się pojąć ocenie losu i działań Kirtananandy. Wyrażenia typu: " zrobił też dużo dobrego", " ja bym go tak nie krytykował jak często się słyszy", " mamy materialistyczne oczy", " widzimy zewnętrzne efekty działania", " czyści wielbiciele nie postrzegają sprawy w tak czarno-biały i ograniczony do fizycznego ciała i umysłu sposób" itd itp, moim zdaniem zaciemniają to, co się wydarzyło. Historia Kirtananandy jest dobrze udokumentowana i opisana jeśli chodzi o fakty. Co więcej, tego typu postawa wśród krysznaitów przez lata właśnie podtrzymywała autokrację i autokreację Bhaktipady. Jest jałowa, ponieważ nie pozwala na jasną i wyraźną ocenę działania przywódcy, który wywarł ogromny wpływ na los wielu bhaktów. Moim zdaniem w tym przypadku jednoznaczną biorąc pod uwagę fakty.
Wydaje się, że w samym ISKCON-ie odejście tego swamiego pokrywa chmura milczenia. Nie ma wspominek o jego wspaniałych czynach i mocy bhakti jak ma to miejsce w przypadku odejść innych wielbicieli. W samych ogłoszeniach o jego śmierci podkreśla się mocno, że został wykluczony za swoje czyny. ISKCON się wstydzi Bhaktipady.
Balaji słusznie wyłuszczył zagadkę: jeśli służba w oddaniu jakiej dokonał Bhaktipada jest tak potężna, że niweluje jego grzechy zgodnie z zacytowanymi przez Pawanę wersami, to jak odnieść się do wersów, które podkreślają, że krzywdzenie wielbicieli Kryszny i nieposłuszeństwo wobec własnego guru niszczy bhakti w sercu tej osoby ? Co jest potężniejsze ? Twierdzenie, że proces bhakti takiej osoby zostaje niejako zawieszony niczego nie wyjaśnia, ponieważ to dzieje się w każdym przypadku. W świecie samsary tak jak to rozumiem, każdy ma szansę na zmianę i na powrót do bhakti. Również dusza, która miała ciało i umysł Hitlera i Stalina. Nie ma wiecznego nieba i wiecznego piekła. Zatem w tym się zgadzamy.
Nie wiem jaki los otrzymuje dusza, która była w ciele Keitha Hama. Czy właśnie Jamaduci przeciągają ją przez rzekę Wajtarani, czy udała się do nieba Indry, czy może otrzymała łaskę Kryszny i biega po łące na Goloce. Dopuszczam każdą z tych możliwości, również tę pierwszą i nie będzie to dla mnie dowód na okrucieństwo Kryszny i złamanie słowa. Rozumiem, bo uczyniła wiele zła świadomie. Ona jest już poza sprawami jakimi my się zajmujemy, ale dla nas sprawa Kirtananandy będzie się jeszcze odbijać czkawką długo. Myślę, że należy o tej sprawie pamiętać i analizować tę historię nie tylko ze względu na to, aby nie popełniać błędów w przyszłości, ale także dlatego, że, jak to bywa u katolików
, spowiedź oczyszcza, indywidualna i wspólnotowa.