Gauranga Avatar das napisał(a):
a tak na marginesie ile kroc chcemy zadawalac zmysły,kradniemy czas -Kryszne i jego elementy dla siebie,uwazając siebie za Boga -odbiorce przyjemnosci. roznica jest tylko taka ze jeden kradnie mało,a drugi potrafi duuuuzo ukrasc.
Prawdziwe, aż do bólu. Jak na ironię, często pomniejszy złodziej w imię zasad np. moralności i religii krytykuje drugiego, nie za samą kradzież własności Kryszny, bo sam przecież też kradnie, ale za skalę, czy rodzaj skradzionych rzeczy. Innymi słowy, kradnij Bogu to, na co dana materialistyczna kultura, religia, społeczność i jej ideologia przyzwala, a nie kradnij rzeczy stojących poza ich ramami. Mniejsza, usankcjonowana prawnie kradzież = "dobro" (np. Pan Bóg dał nam zwierzątka, aby je zjeść), a większa, łamiąca umowę społeczną kradzież = "zło". To jest pozycja m.in. materialistycznych moralizatorów, dewotów, obłudników i bigotów, dla których nawet teoretyczna strona transcendentnej duchowości nie jest dostępna. Przy odrobinie uczciwości, bardzo łatwo można odnaleźć i siebie samego w tej roli, czy grupie, bo któż z nas nie kradnie nagminnie choćby czasu Kryszny, co świetnie już zauważył Gauranga Avataradżi.
Jesteśmy złodziejami w momencie, kiedy staramy się użytkować i kontrolować materialną energię dla własnej przyjemności. A Isopaniszad ustanawia podstawową zasadę
isawasji, czyli fakt, że wyłącznie Bóg jest kontrolerem i właścicielem absolutnie wszystkiego, włącznie z naszą jaźnią i myślami, których jest źródłem i przyczyną, i wszystkie elementy pola naszego działania, jak to ciało i to, co je otacza, powinny być zaangażowane w służbę oddania dla Niego. Czy aby jednak jest to rzeczywistość naszego życia?
Dlatego bez nauczania bhakti, zaczynając praktykę od naiszkarmii, czyli działania bez przywiązania do owoców pracy, dżiwa nie ma żadnych szans na porzucenie zawodu złodzieja w świecie materialnym. Nawet wyrzeczenie się przyjemności tego świata w celu wtopienia się w Brahmajyoti jest egoistycznie motywowane, bo myślimy tylko o naszej własnej korzyści, a nie o przyjemności Kryszny. A więc bez rozwinięcia miłości do Boga, pozostaje nam tylko kariera większego lub mniejszego, tym razem pobożnego złodzieja, być może w gunie dobroci.
Myślenie o sobie w powyższych kategoriach, poprzez obserwacje własnych, nieświadomych Boga działań i motywacji może być dla nas źródłem głębokiej frustracji i cierpienia. Dlatego większość ludzi woli nie myśleć o tych sprawach w ten sposób, nie zdając sobie sprawy, że ten typ cierpienia jest nieodzowny, aby wreszcie uświadomić sobie żałosność naszej pozycji.