Pisałem o tym na Wryndzie kiedyś; rozwinę to tutaj.
KrysznaKirtan napisał(a):
Możesz łatwo dostrzec, że we Wryndawanie jest mnóstwo śmieci, które niszczą wszystkie ważne miejsca. Dlaczego tak jest? Ponieważ Wryndawana zaprasza cię do służby. Wryndawana zaprasza abyś stał się aktywny. Poprze swoją łaskę Wryndawana daje nam służbę, abyś my mogli zrobić cos dla dham, dham seva.
Kiedyś zapytałem jednego z polskich rezydentów we Wryndawan, dlaczego tam jest tyle śmieci, wówczas on odpowiedział, że Radharani nie chce, aby dużo ludzi przyjeżdżało, a przynajmniej dużo przypadkowych osób. Powyższy cytat paradoksalnie jest w podobnym nastroju, choć pewnie intencja jest inna.
Wryndawana jest zanieczyszczona śmieciami i ściekami, bardziej niż nie jedno inne miejsce w Indiach. Jamuna to jedno wielkie wysypisko śmieci i ściek. Sprawa jest prozaiczna: albo Hindusi przestaną używać materiałów nieorganicznych, albo zaczną wrzucać je do kosza. Problem w tym, że w Indiach w zasadzie nie ma koszy. We Wryndawan znalazłem jedną beczką o szumnej nazwie kosz, gdzieś wciśniętą, była pusta. Sam czułem się nieswojo mając w ręku np. woreczek plastikowy, w który mi sprzedawca coś zapakował. Sam musiałem po prostu rzucić to na ziemię, jak robią to wszyscy Hindusi. Po prostu starałem się unikać takich materiałów. Wykłócałem się ze sprzedawcą, aby nie pakował mi w polietylen tylko np w papier. Wskazywałem im na tabliczki jakich trochę jest we Wryndawan: nie używaj polietylenu.
Kanalizacja to osobny temat. Hindusi mówią, że mają taką kanalizację, ponieważ taką zbudowali im...Anglicy.
Przypominam, że mamy rok 2011. Wszelkie ścieki domowe idą kanałami do rzek. A używają często mocnych detergentów piorąc dhoti.
Indie to wielka wioska. W czasach materiałów organicznych odpadki wyrzucało się gdzie bądź. Zgniją, przetworzą, nic się nie stanie. Krowa zje lub świnia. Najwyżej przy domach więcej myszy i szczurów będzie żerowało. Te same przyzwyczajenia pozostały, ale zmieniły się materiały. Hindusi wszystko rzucają na ziemię. Dlatego albo należy zakazać używania produktów nieorganicznych, albo nauczyć hindusów segregacji śmieci.
Państwowe służby komunalne praktycznie nie istnieją. Kanalizację i śmieci zbierają i oczyszczają najniższe kasty, niedotykalni np ćamarowie. Często w nocy można zobaczyć jak babrzą się w ściekach płynących przy ulicach. Śmieci są spalane gdzieś w zaułku - folię, gumę, papier, itd Można poznać to po czarnym dymie snującym się po ścianach.
W związku z tym, akcje jak ta powyższa w zasadzie nie mają, oprócz samozadowolenia inicjatorów i paru zdjęć, większego znaczenia. Ciekawy jestem, gdzie trafiło tych kilka worków śmieci, które zebrali ...
Oto zdjęcie z Wryndawan: strefa bez polietylenu, dbaj o Wryndawanę, a pod tabliczką foliówka.
Cytuj:
KrysznaKirtan napisał(a):
A może wyslac tam tych ekologów od Rospudy ?
Ekolodzy, również znad Rospudy, mają dużo pracy tutaj w Polsce. Wiem, byłem i to robimy. Wryndawaną niech zajmą się indyjscy ekolodzy, mieszkańcy i swami. Rezydenci wryndawańscy. Świetnie, że Paramadvaita Swami dużo o tym mówi i pisze. Kiedyś zajmował się Wryndawaną i tamtejszą ochroną środowiska Ranchor Prime z ISKCON-u. M.in. sadzili drzewa. Widziałem te drzewa po latach. Resztki, połamane, nikt o nie nie dba. Większość wisznuitów jednak nie jest zainteresowana jakością otoczenia we Wryndawan poza deklaracjami. Kali juga jest, mówią, i tę Kali jugę pogłębiają. I budują kolejną megaświątynię lub hotel dla pielgrzymów. Mentalność parafialna, dewocyjna.
Działania muszą być konkretne i wieloaspektowe niż zebranie od czasu do czasu worka śmieci, który i tak trafi na wysypisko lub na ulicę. Od interwencji prawnych po akcje bezpośrednie. Dziwne, że w tak licznym miejscu nie znajdą się ludzie do akcji bezpośrednich. Gandhi to potrafił. Akcja w kierunku uznania wartości kulturowych Wryndawany to dobry kierunek. Czy Greenpeace indyjski jest w to zaangażowany ? Albo ekolodzy gandyjscy ? Potrzebna jednak jest całościowa wizja zmiany relacji społeczno-przyrodniczych we Wryndawan, przestudiowanie prawa indyjskiego, założenie spraw inwestorom, agitacja wśród ludu i polityków, zmniejszenie ruchu pielgrzymkowego, zaangażowanie świątyń, ograniczenie ruchu samochodowego i zabudowy, itd itd Być może potrzebne jest założenie fundacji i stowarzyszenia, które będzie się zajmowało tylko tym wyłącznie, ponieważ to ogromna praca. Zamiatanie i cytowanie aćarjów jest mało skuteczne w sensie dokonania konkretnej zmiany społecznej. Indywidualnie jak najbardziej.