O ile niechetnie odnoszę sie do masowej histerii związanej z grypą, to myslę jednak że każdy sam powinien przemysleć czy sie szczepić czy nie... Bo potem jak zachoruje i nie daj Boże dostanie jakichs komplikacji, to bedzie winił Maharaja, ze źle doradził.
Szczepionki, jak wszystkie inne leki, mogą powodować powiklania. Są osoby, którym nie wolno połykać aspiryny, inni są uczuleni na cos jeszcze innego...
Ale ja się na przykład szczepię przeciw teżcowi i zółtaczce. Pomijajac fakt, że ten pierwszy może byc choroba śmiertelna nawet w dzisiejszych czasach, to nawet jesli nie jest, zachorowanie na niego wiąże się z niewyobrażalnym wprost cierpieniem. Chyba tylko tortury inkwizycji i kgb mozna do tego porównać.Mam do czynienia z końską kupa na codzien, zatem nie bede ryzykować.
A zóltaczka? Nie dość że wycina człowiekowi kilka tygodni z życiorysu, to jeszcze na całe zycie czyni go nosicielem- czyli uniemożliwia oddawanie krwi i podejrzewam, ze może byc równiez przeciwskazaniem do pracy przy zywności. Na nieszczęście ta pozyteczna szczepionka jest bardzo droga
Na grype chorowałam dwa razy i chociaż to było zanim zaczęto straszyć ptakami i prosiakami, była to chyba najcięższa choroba w moim zyciu. Przeszła po tygodniu, bez żadnych leków, ale nie wyobrażam sobie przechorowywania jej gdybym miała na przyklad pod opieką dzieci, czy nawet domowe zwierzątko- nie byłam absolutnie nic w stanie zrobic.