Link ściągnięty od Marishy z innego forum:
http://muzyka.onet.pl/1,202,8,59336339, ... forum.htmlUKRYTE ZWIĄZKI PRZYSTANKU WOODSTOCK Twarze przystanku Woodstock
Chodzi przede wszystkim o obecność wyznawców Kryszny, reprezentowanych w Polsce głównie przez byłych katolików, którzy dokonali aktu apostazji (religijnej i duchowej zdrady) w stosunku do własnej inicjacji chrzcielnej i w stosunku do chrześcijaństwa w ogóle. Abstrahując jednak od tego smutnego faktu, należy zwrócić uwagę na inne niepokojące zjawisko.
To właśnie krysznaici wymyślili pseudoreligijne określenia w rodzaju `boskiego oszustwa' czy `transcendentalnego podstępu' dla usprawiedliwienia swoich nie do końca uczciwych praktyk, gdzie jedną z nich jest poczęstunek rytualny wegetariańską potrawą, mającą być propagowaniem kultury wedyjskiej, a będącą jednocześnie pokarmem poświęconym Krysznie, a więc mającym charakter kultyczny czy inicjacyjny.
Według Thomasa Gandowa, niemieckiego badacza sekt (z którym współdziałałem osobiście), współpracującego od lat z niemieckim rządem i parlamentem, wyznawcy Kryszny angażują nas w jakiś `akt duchowej zdrady' nie informując, że żywność, którą częstują ludzi, przygotowana jest na rzecz boga Kryszny, co jest zgodne z ideologią ruchu. Oficjalnie mówi się o podawaniu żywności wegetariańskiej czy kulturowym akcie prezentowania kuchni indyjskiej. Tymczasem konstytucja niemiecka stwierdza wyraźnie: `Nikogo nie wolno zmuszać do udziału w rytuale religijnym bez poinformowania go o tym i jego zgody'. A jak jest u nas pod tym względem? Otóż, byle jak.
Ukryte związki ideologii Woodstock z hinduizmem
Cały ostatni Woodstock 2008 był więc pod znakiem intensywnej prezentacji kultury indyjskiej. Były wykłady z medycyny indyjskiej czy ayurwedy i wykłady na temat hatha jogi (był też zespół muzyczny propagujący hinduską kulturę i religię). To są systemy praktyczne, ale wcale nie neutralne, gdyż uwikłane w tradycję inicjacyjną hinduizmu oraz stojącą nad tym kultem całościową wizję świata. Skąd to się wzięło, skąd zrodziły się podobne związki z hinduizmem? Od samego początku legendarny Woodstock 1969 zaczął się o 17.07 w piątek 15 sierpnia na farmie M. Yasgura w Bethel koło Nowego Jorku. Jego nazwa pochodzi od miejsca `Woodstock', w którym mieszkał Bob Dylan. Impreza oficjalnie powstała dzięki pomysłowi kilku młodych miłośników muzyki; byli to John Roberts, Artie Kornfeld, Michael Lang oraz Joel Rosenman. Impreza odbyła się nagle (nie wiadomo właściwie przez kogo zorganizowana i sponsorowana); wzięły w niej udział najwybitniejsze osobowości artystyczne i najlepsze zespoły rocka tamtego okresu, grając bezpłatnie dla 300 000 - 450 000 widzów.
Organizacyjnie Woodstock poprzedzają zjazdy hippisowskie na zachodnim brzegu USA (akcje - `The Summer of Love'). Wydarzenia związane z festiwalem dokumentuje m.in. film Woodstock M. Wadleigha (1970) oraz dwa albumy płytowe: Woodstock i Woodstock II. Wtedy rock nie był jeszcze tak mocno i powszechnie `zsatanizowany' jak teraz. Nastąpiła zatem wyraźnie negatywna przemiana w otwartym wyrażaniu `metafizycznego buntu' (używając precyzyjnego określenia Alberta Camusa, który mówił o buncie przeciwko Bogu i Jego Stworzeniu) i nihilistycznej destrukcji. Widać to w ewolucji `pacyfki' hipisów do - tej samej - `pacyfki' satanistów.
Rzeczywiście, wcześniej bardziej chodziło o idee pokoju i doświadczanie `odmiennych stanów świadomości', co służyło swoistej ucieczce z tego niesprawiedliwego świata (pseudomistyczny eskapizm). Kontrkultura hipisów poprzedziła, ale też zainspirowała zarówno Woodstock, jak i związany z nim New Age, gdzie pseudohinduistyczne, nihilistyczne `medytacje' zostały ściśle połączone z zażywaniem narkotyków.
Woodstock stał się wydarzeniem przełomowym nie tylko dla muzyki rockowej, ale i dla obyczajowości i kultury. Nawiązywały do niego wszelkie późniejsze zbiorowe manifestacje w opracowaniach nazywane: `w duchu Woodstock', `Spirit of Woodstock'. Są to imprezy mające związek z muzyką rockową, ale nie tylko. Bardziej niż rodzaj muzyki wspólny jest im pomysł spędu młodzieży przez kilka dni żyjącej poza wszelką normą społeczną, a nawet świadomie i buntowniczo przekraczającej te normy (społeczeństwo - a więc również jego chrześcijańskie stereotypy - jako biorące udział w wojnach rzekomo zostało skompromitowane i stało się przez to jakby godne potępienia).
Szkodliwym stereotypom - także chrześcijańskim - przeciwstawione zostają - peace, flower, freedom, happiness (niemal dosłownie przetłumaczone przez Jerzego Owsiaka jako: `miłość, przyjaźń, muzyka'). Pojawia się hasło: `Stop przemocy, stop narkotykom'. Jednak jest to wysoce niekonsekwentne, gdyż ideologia rocka głosi bezgraniczną i perwersyjną przemoc (aż do Bogobójstwa włącznie), a narkotyki są związane z genezą i naturą `Spirit of Woodstock', a także - z powiązanymi z nim genetycznie - duchem i praktykami New Age, który także aktualnie głoszony jest na Woodstock, m.in. za sprawą uproszczonego
i powierzchownego hinduizmu.
To wcale nie dziwi. Festiwal Woodstock wymieniony został w watykańskim dokumencie o New Age z 2003 roku, który wyraźnie zdefiniował antychrześcijański charakter tego ruchu. Wymieniana w tym dokumencie `emblematyczna piosenka o wodniku' (`Wiek Wodnika' to właśnie New Age) została zaimprowizowana w pierwotnej wersji po raz pierwszy przez piosenkarkę Joni Mitchell jako wariant piosenki `Naked Eye' - `Nagie Oko' właśnie na festiwalu Woodstock na wyspie Wight. Dopiero potem motyw ten pojawił się w musicalu `Hair', kultowym dla ruchu New Age, gdzie pacyfistyczna ideologia łączy się z wolną miłością i poszukiwaniem `odmiennych stanów świadomości' (zwykle z pomocą narkotyków).
Nie jest więc łatwo oddzielić narkotyki od tych ideologii: ani od rocka, ani od pseudohinduizmu typu New Age, gdyż obydwie poszukują intensywnych, `odmiennych stanów świadomości' - i to za wszelką cenę, a nawet ponad wszystko (nie pomogą tu eufemistyczne hasła Owsiaka). Takie oddzielenie nie jest chyba nawet możliwe. Używanie narkotyków należy bowiem do samej istoty tych obydwu nihilistycznych - i jakby dopełniających się - ideologii oraz wynikających z nich niebezpiecznych praktyk. Problem niebezpieczeństwa nie jest tu gołosłowny. Można go zbadać i zmierzyć. Obydwie ideologie - zawsze razem obecne na Woodstock - łączy wcale nie ukrywany nie tylko antykatolicyzm, ale przede wszystkim jawne, apostatyczne antychrześcijaństwo, gdzie zarzuty wobec Radia Maryja są tylko nieudolnym kamuflażem podstawowych i fundamentalnych rozbieżności. Istnieją jeszcze inne podobieństwa, także niebezpieczne.
Co łączy muzykę rockową z powierzchownym hinduizmem?
Lucyferyczna wolność propagowana przez ideologię rocka - szczególnie przez zespoły o wprost satanistycznym przesłaniu - ma przede wszystkim charakter negatywny wolność `od'). Jest wyzwoleniem świadomości od krepujących ją dogmatów i schematów, odrzuceniem jakiejkolwiek konieczności, wszelkich przymusów, ale też wszelkich obowiązków. Wolność przybiera postać `buntu metafizycznego', czyli buntu wobec Stwórcy i Jego dzieła - świata stworzonego, rzeczywistości. Ten `bunt metafizyczny' nie sprowadza się jednak jedynie do samej negacji, jest on pełen swoiście twórczej energii. Jaka jest jednak natura tych `pobudzeń energetycznych', które tak często i naiwnie fascynują łodych ludzi, nie pytających o przyczynę rozmaitych zjawisk (oduczyła ich od tego powierzchowna, postoświeceniowa edukacja)?
Według ustaleń teologiczno-demonologicznych, demony są także pełne energii, zaś osoby, które przyjęły demoniczne inicjacje, czują się bardzo pobudzone energetycznie. Autorzy ideologii okultystyczno-satanistycznych (tacy jak np. A. Crowley), chcąc teoretycznie ująć podobne doświadczenia, odwołują się do teorii hinduistycznych dotyczących np. energii kundalini, tantryzmu czy teorii jogi. W hinduizmie wolność też polega na ucieczce z tego świata, której ukrytą podstawą jest `negatio creationis', czyli również `bunt metafizyczny' - subtelne tym razem, ale podobne jak w ideologii rocka - odrzucenie Stwórcy i stworzonego przez Niego świata. Dlatego pomiędzy satanizmem a hinduizmem (zwłaszcza uproszczonym) istnieje wyraźna korespondencja, czego nie można powiedzieć o chrześcijaństwie (powtórzę, że nie chodzi tylko o katolicyzm, a tym bardziej tylko o Radio Maryja). Można w tym kontekście mówić o `inicjacji lucyferycznej' (Lucyfer jest `ojcem' buntu `metafizycznego' przeciwko Bogu i Jego Stworzeniu).
Celem `inicjacji lucyferycznej' jest absolutna wolność, która możliwa jest do osiągnięcia wtedy, gdy człowiek przekroczy swą ludzką naturę i stanie się bogiem. Uwolnienie si od ograniczeń narzucanych przez świat materialny oraz krępujących jaźń dogmatów otwiera nieograniczoną możliwość tworzenia, a nawet jakoby stwarzania, np. Dobra i Zła. `Inicjacja lucyferyczna' bliska jest magicznej tradycji Ścieżki Lewej Ręki. Nieprzypadkowo więc `inicjacja lucyferyczna' (pojęcie przejęte z teozofii H. Bławatskiej) jest istotną cechą także gnostycko-magicznego ruchu New Age, co demaskuje dokument teologiczny Episkopatu irlandzkiego z 1994 roku na temat New Age. Także w tej ideologii pojawia się gnostycka antropologia człowieka- -boga, rzekomo z natury, co zresztą jest także cechą nie tylko gnozy, ale i hinduizmu, pod którego wpływem pozostaje ruch New Age. Ta antropologia jest też bliska ideologii rocka.
Według hinduizmu, żyjemy obecnie w ostatniej fazie cyklu rozwojowego tzw. Kali Yugi (pogląd ten propagują również wyznawcy Kryszny), czyli w okresie upadku, pomieszania i chaosu. Ilustracją tego jest język współczesności. W poprzednich cyklach (pod koniec) pojawiał się bohater, który naprawiał sytuację. Kali Yuga zamyka cały wielki cykl, dlatego po niej taki bohater już nie przyjdzie. Kali Yuga nie jest rozpatrywana jako zło absolutne, jako tragedia. Zmiana cykli - to nic więcej niż kosmiczna gra, poniekąd poważna i straszliwa, ale pozbawiona metafizycznej powagi. Jeśli bowiem wszystko jest wszystkim, to w sposób konieczny zło służy dobru, zaś dobro automatycznie prowokuje zło.
Ayurweda - propagowana na ostatnim Woodstocku - to holistyczny system medycyny (bardzo popularny w New Age), właściwy dla Indii i szeroko praktykowany; zawiera w sobie naukę, religię i filozofię.
Starożytni riszi, istoty świadome lub prorocy, uzyskali tę wiedzę przez praktykę i wskazania religijne (oświecenia) i zapisali ją w Wedach - świętych księgach. Riszi dostrzegali w relacji człowieka i wszechświata kosmiczną energię przejawiającą się we wszystkich istotach żyjących i nieżyjących. W ideologii Ayurwedy uważa się, że źródłem wszelkiego istnienia jest kosmiczna świadomość, przybierająca postać energii męskiej i żeńskiej - Sziwa i Szakti. Odpowiada to doskonale ideologii holistycznej New Age, która nie uznaje różnicy pomiędzy dobrem i złem (liczy się tylko poszukiwanie Mocy Energii, poza wszelką etyką i ascezą). Świadomość hinduska - to swoiście pojęta świadomość sakralna, niezdolna pomyśleć o czymś całkowicie negatywnym. To, co pozytywne też jest dla hindusów czymś specyficznym. Najwyższym dobrem jest bowiem beznamiętna kontemplacja atmana przez ascetę. Natomiast dla ascetów, którzy czczą Sziwę, dobrem może być np. życie na cmentarzu, okradanie ludzi, rozpusta - wszystko to bowiem jest elementem `drogi Sziwy' i jest uważane za pozytywną realizację duchową. Historia z `Mahabharata' jest dobrą ilustracją jednej z podstawowych charakterystyk tego, co sakralne.
W świecie nie ma niczego, co by nie było w jakimś stopniu sakralne. Zło jest rzeczą tak samo sakralną jak dobro, a występek - jak świętość. Kryszna może bezkarnie zabijać. Oznacza to niebezpieczną sakralizację zła. Jednocześnie zarówno dobro, jak i zło zostały w ten sposób zneutralizowane i zbagatelizowane. Satanizm i rock afirmują zło, hinduizm eliminuje powagę dobra i zła, dlatego, że uważa, iż zło jest częścią dobra, w holistycznej całości. To pasuje komplementarnie do siebie. Zarówno rock, jak i hinduizm ostatecznie sakralizują zło, jak to się zdarza w pogaństwie. Stąd rock afirmuje każde pogaństwo, a nienawidzi chrześcijaństwa. Na drodze staje nie katolicyzm, ale chrześcijaństwo. Z jego absolutnymi normami moralnymi i transcendencją.
Hinduizm obciążony jest jeszcze innymi poważnymi błędami. Nie tylko wspomniany holistyczny monizm, ale też bardzo zwodniczy błąd teorii reinkarnacji, która sprzeciwia się radykalnie orędziu o zmartwychwstaniu. W przypadku pseudohinduizmu jest jeszcze gorzej. Szukanie `odmiennych stanów świadomości' i złudnego błogostanu za wszelką cenę to właśnie pseudohinduizm. Abstrahując radykalnie od wszelkiej etyki i ascetyki, jak to widzimy w New Age, łatwo sprzymierza się z każdym satanizmem. Wszystkie te systemy osłabiają na poziomie konceptualnym znaczenie duchowo-egzystencjalnego wyboru pomiędzy obiektywnym dobrem a złem, Bogiem a Szatanem, skłaniając raczej do niewybierania, co może być ukrytym rodzajem wyboru zła, które nie zostało radykalnie odrzucone, bo nie zostało też wcześniej właściwie rozpoznane i nazwane po imieniu. Człowiek musi jednak wybrać Prawdę, Dobro i Boga, jeśli chce być zbawiony. Jest to sprawa życia i śmierci.
ALEKSANDER POSACKI SJ, ur. 1957, jezuita, teolog, filozof, wykładowca akademicki, publicysta, rekolekcjonista, duszpasterz, znawca demonologii, historii mistyki, nowych ruchów religijnych i sekt, problematyki okultyzmu i ezoteryki; autor wielu książek i artykułów, m.in.: Psychologia i New Age; Okultyzm, magia, demonologia, W blasku Chrystusa i cieniu szatana. Egzorcyzmy dawniej i dziś.
~z sieci , 06.08.2009 10:31