Egoizm, egocentryzm zabija duszę...zabija nasze szczęście...jakiego rodzaju szczęście może być doświadczane przez żywą istotę? Dziś zacząłem się zastanawiać nad tym… odpowiedź przyszła niespodziewanie szybko ze stronic Bhagawatapurany… szczęście czerpane z wewnątrz siebie jest w cesze dobroci, szczęście oparte na przyjemności zmysłowej jest w cesze pasji, a szczęście oparte na złudzeniach i degradacji jest w cesze ignorancji. Jednak szczęście znalezione wewnątrz Absolutu, jest transcendentalne… gdy już wiemy, z natury chcemy być szczęśliwi…a to co nam przeszkadza w tym to my sami
… dobrze byśmy uświadomili sobie, że niesprzyjające towarzystwo grzesznego myślenia (myślenia egocentrycznego) wytrąca nas z równowagi i prowadzi do cierpienia … z drugiej strony poprzez towarzystwo spełnionych i szczęśliwych osób możemy pomóc sobie wznieść się na wyższą platformę… by w końcu zrozumieć na czym polega nektar oddania, miłości, służenia, przyjaźni, życzliwości, szacunku wobec Absolutu i jego cząstek (wszystkich nas)… trwałe szczęście przychodzi z doświadczeniem… te z kolei przychodzi kiedy nasze stare nawyki, te prowadzące do cierpienia, zamieniamy tymi nowymi…. czyli nawykami (tak na początku należy o nich mówić, gdyż później doświadczamy, iż ostatecznie jesteśmy sługami), czy też obowiązkami służenia w oddaniu… to droga do uwolnienia się od iluzji, od cierpienia, od smutku, lenistwa, strachu, bezradności… tak wiem… nie każdy lubi myśleć o sobie – jestem slugą, jak mogę ci pomóc, co mogę dla ciebie zrobić itd.?… jest jednak pewien ukryty skarb takiego myślenia… kiedy myślimy o innych zapominamy o sobie, czyli o swym cierpieniu, smutku, tęsknocie, niespełnionych potrzebach i w ten sposób wchodzimy w inny wymiar rzeczywistości… ktoś mógłby mi zarzuć, że bredzę i że to niemożliwe, czy są jakieś przykłady takiego działania?… Mój drogi bracie… pozwól więc, że opowiem ci o – pewnym cesarzu Pururawie, który uległ zakłopotaniu, gdyż obcował z niebiańską kobietą Urwasi… zrozumiał źródło swego niepokoju i braku szczęścia… będąc w relacji z nią, wcześniej, cały czas myślał jak może ona mu posłużyć do zadowolenia jego zmysłów, brzucha i genitaliów… skoncentrowany na sobie, zapomniał o swej wszechszczęśliwej naturze… w koncu zrozumiał, jak jego oczekiwania, pożądanie, uwikłanie, złość i tęsknota do Urwasi nie ma nic wspólnego z prawdziwym szczęściem, gdyż jego natura odbiorcy przyjemności nie daje ujścia duszy…. cechą duszy jest służenie… cechą życia cielesnego jest eksploatowanie czyichś mięśni, skóry, kości… Pururawa zrozumiał jak instrumentalnie traktował Urwasi i w tym stanie zaczął śpiewać pieśń wyrażającą pogardę dla cielesnych związków z kobietami
- Inteligentna osoba będzie w stanie wznieść swą świadomość, ostatecznie porzuci myślenie skoncentrowane na zadawalaniu zmysłów i będzie zabiegać o towarzystwo osób które są naturalnymi sługami Boga. Dzięki transcendentalnym instrukcjom świętych sług Pana ktoś może przerwać fałszywe przywiązanie do umysłu. Prawdziwi święci są zawsze wyzwoleni i oddani Najwyższemu Panu. Jeśli ktoś osiągnie służbę oddania dla Boga, Najwyższej Osoby, który jest oryginalnym oceanem nieograniczonych dobrych cech, to cóż więcej może osiągnąć?
Tak oto, cesarz Pururawa porzucając pragnienie bycia na planecie Urwasi zaczął wędrować po Ziemi, wolny od materialnego towarzystwa był całkowicie zadowolony wewnątrz siebie… tak… szczęście płynące z wewnątrz… to wielki komfort…