Kwestia przedstawiona przez Rameśvara a następnie cytowana przez Braję, zawiera w sobie ukryte założenie, że szczęścia nie można uzyskać będąc na zależnej od kogoś pozycji i że wszelka zależność jest niewolą. Jest to pozycja podobna do argumentacji zbuntowanego dziecka, czy nastolatka który myśli, że jego rodzice są jego wrogami, ponieważ zabraniają mu bawić się zapałkami, czy narkotykami, co w jego umyśle, wiąże się ze szczęściem i wolnością. Zawarte jest tam też założenie, że poza Kryszną, istnieje też jakiś inna tattwa, czy byt (oczywiście my sami), który posiadałbym cechę swarat, czyli byłby w pełni od wszystkiego niezależny, co nie jest możliwe.
Moim zdaniem, mówienie o wolności z punktu widzenia dżiwy ma tylko sens, jeżeli jest analizowane z punktu widzenia celu naszej egzystencji, i naszej duchowej natury i tożsamości, a przede wszystkim z punktu widzenia odczuwania pełnego spełnienia i szczęścia. Argumentowałbym to w ten sposób, że nikt nie wszczyna rewolucji po to, aby jeszcze bardziej cierpieć, ale po to, aby uwolnić się od obecnie dotykającego go cierpienia. A więc, koncepcja egzystencji w pełnej wolności, ale i w pełni przepełnionej cierpieniem i bólem do nikogo z nas nie przemawia. Oczywiście są wyjątki, takie jak autorzy filmu "Matrix", którzy usilnie starają się nas przekonać, że dążenie do tzw. "wolności", czyli spędzenie całego życia w zardzewiałej i śmierdzącej ludzkim potem metalowej puszce, gdzieś na dnie przepełnionego niezgłębioną ciemnością kosmosu, popijając przy tym odfiltrowany własny mocz podczas nieustannej ucieczki przed robotami, które chcą dostarczyć im lepszego standardu życia, lepszej jakości i większej ilości przyjemności zmysłowych oraz znacznie lepszych estetycznych wrażeń i życiowych doświadczeń, jest zachowaniem racjonalnym i godnym naśladowania.
Nasza egzystencja jest zawsze zależna od Kryszny ponieważ jesteśmy Jego integralną cząstką, której celem jest sprawienie Mu przyjemności, co wiąże się z automatyczną anandą, czyli transcendentalnym szczęściem, z którego składa się dusza. Tzw. "pełna wolność" musiałaby więc diametralnie zmienić naszą naturę na taką, która nie ma z Kryszną i z nami samymi nic wspólnego, ale jest już zupełnie czymś innym. Co więcej odrzucając pozycję zależności od Kryszny, odrzucamy samą anandę, czyli uczucie szczęścia, którego znalezienie jest motorem napędowym wszelkich dążeń do osiągnięcia wolności. Niezależnie od tego, ile radości może sprawić nam gdybanie "co by było gdybym był kurą", to chyba zgodzimy się co do faktu, że nie jest ono zbyt życiowo praktyczne.
Zapominając o Krysznie, z wolnej woli jesteśmy zależni od Jego energii zewnętrznej, a pamiętając o Nim jesteśmy wspomagani przez energię wewnętrzną Kryszny. Wolność dżiwy jest ograniczona jedynie do tego wyboru, jednak miara szczęścia i osobistego spełnienia będąca rezultatem tych ciągłych wyborów jest zupełnie nieporównywalna, i jest niczym różnica pomiędzy uczuciem topienia się, lub byciem przytrzymywanym na siłę pod wodą, a momentem, kiedy możemy wreszcie zaczerpnąć oddechu.
Podsumowując, naszą wieczną naturą jest bycie zależnym. A więc mówienie o pełnej wolności i niezależności dżiwy jest jedynie mrzonką i paplaniną szalonej osoby, które pragnie zająć pozycję Boga. Jest to odbicie naszej uwarunkowanej mentalności w krzywym zwierciadle złudzenia.
|