Teraz jest 28 mar 2024, o 19:00


Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 

Dialog międzyreligijny to
Strata czasu i energii, niepotrzebne wikłanie się 0%  0%  [ 0 ]
Sposób na nawracanie zbłąkanych dusz 0%  0%  [ 0 ]
Wzajemna inspiracja do kochania Boga po swojemu 50%  50%  [ 1 ]
Coś co mogłoby sprawiać Krysznie przyjemność 50%  50%  [ 1 ]
Tylko niepotrzebne ryzyko rozpętania wojny 0%  0%  [ 0 ]
Liczba głosów : 2
Autor Wiadomość
 Tytuł: Wieża Babel
PostNapisane: 14 lis 2013, o 02:05 

Dołączył(a): 1 maja 2009, o 15:35
Posty: 15
Na pewno znacie historię wieży Babel...

Zanim zacznę chciałbym zaznaczyć, że nie jest to żadnego rodzaju prowokacja. Ze wszystkich znanych mi filozofii, religii i innego rodzaju zajęć rozwijanie transcendentalnej miłości do Kryszny wydaje mi się najpiękniejszą i najwznioślejszą rzeczą...

Jednak moje życie wygląda jak wygląda. Każdy temat który w jakiś sposób związany jest z duchowością to już dla mnie coś, a możliwość podyskutowania z Wielbicielami jest kusząca... A że nie mam kwalifikacji do poruszania tajemnych i transcendentalnych tematów związanych z rozrywkami Najwyższego chwycę się tego czego mogę...

Jeśli ktoś zechce skomentować, że to wszystko są moje wymysły i generalnie stek bzdur nie warty zaprzątania sobie głowy – przyjmę to z pokorą. Jeśli dla kogoś zabrzmię jak new age’owy blogger – to trudno. Obiecuję, że nie będę pisał o aniołach, a do swoich przemyśleń podchodzę z odpowiednim dystansem.

A teraz do rzeczy. Przytoczę historię z Biblii - jest ona krótka...

"Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę, czyli jednakowe słowa. A gdy wędrowali ze wschodu, napotkali równinę w kraju Szinear i tam zamieszkali. I mówili jeden do drugiego: "Chodźcie, wyrabiajmy cegłę i wypalmy ją w ogniu". A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej, rzekli: "Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi". A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie, i rzekł: "Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!" W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta. Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi"

A teraz dlaczego o tym piszę...

Czy jeśli słyszeliście wcześniej tę historię nie zastanowiło Was dlaczego Bóg mógł chcieć zburzyć wieżę?

Jakiś czas temu miałem coś na kształt wizji (przeplatające się obrazy, myśli, słowa). Warto w tym momencie wspomnieć, że nie miało to związku z zażywaniem jakichkolwiek środków i teraz kiedy patrzę na tamten okres wydaje mi się, że mój umysł był (jak na mnie) wtedy w wyjątkowo czystym stanie, a moje intencje szczere (jak na mnie) i pozbawione materialnych pobudek (oczywiście – jak na mnie).

Otóż wizja ta dotyczyła właśnie historii wieży Babel. Chodziło w niej o to, że wieża Babel nie była fizyczną budowlą, tylko konstrukcją... Hmmm... Powiedzmy społeczno-mentalną. Symbolizowała ona system wierzeń i norm oraz sposób życia ludzi. A w szczególności kwestii dotyczących religii. Wspólnej dla wszystkich ludzi (mówili jednym językiem). A dlatego jest to wieża, ponieważ w wieży jest tylko jedna droga do góry, a ludzie znajdują się na różnych poziomach - zawsze ktoś jest schodek wyżej i ktoś jest schodek niżej od nas. Wspinanie się po schodach symbolizuje proces rozwoju duchowego, poszczególne jego etapy od niższych do wyższych oraz oczywiście także ewentualne upadki. Przywodzi to na myśl doskonale rozwinięty system państwa i wiary, w którym każdy doskonale pełni swoją rolę, wszyscy wyznają jedną religię, stosują w życiu te same zasady i zgadzają się praktycznie we wszystkich najważniejszych kwestiach. Brzmi trochę znajomo? Tak brzmi, jak coś teoretycznie lepszego od Kali Yugi.
W ten sposób – rozwijając się zgodnie z obraną ścieżką, według przyjętych i ogólnie uznanych zasad ludzie dążyli do nieba (wierzchołek wieży miał sięgać nieba). Kto nie wierzy, niech nie wierzy, ale w tej wieży każdy wierzył :)
Niestety – wiadomo jak to się skończyło.
Dlaczego Bóg zburzył wieżę, rozproszył ludzi i pomieszał ich języki? Moja wizja zawierała też jakby odpowiedź... Ludzie będąc skupionymi na „procesie”, etapach, rytuałach, próbie zidentyfikowania tego gdzie się znajdują – czy wyżej czy niżej niż inni za bardzo „rozglądali się na boki”. Byli tym wszystkim tak pochłonięci, że tak naprawdę całą swoją energię poświęcali na zdobywanie „osiągnięć”. Nie wiem jak to inaczej nazwać, ale dokładnie chodzi o coś w tym stylu, jak „nagrody” z gier komputerowych. Coś w stylu:
- „maksimum wyrzeczenia” – medytuj przez 10 lat o suchym chlebie i wodzie,
- „posłuszeństwo absolutne” – wypełnij tysiąc instrukcji swojego guru pod rząd,
- „szał modlitewny” – módl się w ekstazie przez dwie doby,
- „niebiańska pokora” – padnij na twarz 150 razy,
Itd... Wiecie o co chodzi.
Jako że była tylko jedna, „jedynie słuszna” religia i filozofia ludzie byli pozbawieni wątpliwości. Ten brak wewnętrznego rozdarcia utrudniał im dogłębne przeżywanie nauk. Żyło im się pomyślnie i szczęśliwie. Chcieli tak razem trwać i rozwijać się na tej drodze, aż wszyscy żywcem wstąpią do nieba. Nie będąc nękanymi przez problemy i rozterki tak naprawdę nie mieli prawdziwie duchowych pragnień. Nie byli bardzo wrażliwi. Rozwijali różnego rodzaju pomyślne cechy, łatwo było im unikać grzechów, ale nie rozwijali prawdziwej, głębokiej miłości i osobistej intymnej relacji z Bogiem. A przy tym wszystkim stawali się coraz potężniejsi. Możliwość kształtowania świata i rzeczywistości materialnej po ich myśli odsuwała ich jeszcze bardziej od potrzeby miłości (i związanej z tym potrzeby zależności).
Dlatego Bóg zburzył wieżę Babel. Pomieszał ludziom języki (dał im różne religie). Cierpienie, wątpliwości, niepewność, popełniane błędy sprawiają, że człowiek „stwarza się” z innej substancji. Nie przyjmuje prawd wiary lekkomyślnie. Jego poglądy rozbijane są w pył. Zmuszony jest poszukiwać głębiej, przedzierać się przez różne poziomy zrozumienia, uważniej dobierać przyjaciół... Łatwiej wtedy jest dostrzec mu cierpienie, które pojawia się tam, gdzie człowiek izoluje się od Boga i wreszcie zrozumieć, że życie pozbawione relacji z Bogiem jest tylko namiastką.

Oczywiście to też wcale nie zawsze działa. Wtedy się zorientowałem, że właśnie od długiego czasu budowałem we własnym umyśle taką „wieżę Babel”. Potrzebowałem solidnych murów, przekonania o „słuszności” moich poglądów. O „wyższości” wyznawanych przeze mnie prawd. Patrząc na ludzi oceniałem ich. Zastanawiałem się „na którym stopniu wieży stoją?”. Wyżej, czy niżej ode mnie? I czułem, że sam byłem oceniany. I niestety teraz trochę tak jest, że każda religia próbuje budować swoją własną wieżę. Jedna będzie miała na dachu zatknięty krzyżyk, inna gwiazdkę, albo księżyc... Jakby naprawdę ludzie wierzyli w to, że tak można dojść do nieba.

Oczywiście nie jestem za jakimś pospolitym ruszeniem, nie identyfikuję się ze stwierdzeniami, że wszystko to jedna religia, bo przecież i tak jest Jeden Bóg. Wręcz przeciwnie – szanuję i podziwiam różne tradycje i konsekwencję w dążeniu wybraną ścieżką duchową. Szanuję i podziwiam rytuały. Ale ze wszystkich transcendentalnych ścieżek najwspanialszą jest dla mnie Bhakti Yoga.

Nie wiem, czy wyssałem sobie z palca, czy faktycznie przeczytałem kiedyś pewną historyjkę o Ramie, a właściwie o jego Wielbicielu. Jestem zbyt leniwy, żeby teraz tego szukać, a nie pamiętam nawet czy to było w Ramajanie czy w Śrimad Bhagavatam... I nawet nie jestem na 100% pewny czy ta historia dotyczyła Hanumana... Ale kwintesencją jej była motywacja oddanego Bhakty. Chodziło o to, że zdawał on sobie sprawę z tego, że Najwyższa Osoba ma nieskończenie wiele ekspansji i jedne są potężniejsze od innych, jedne są uznawane przez mędrców za bardziej pomyślne od innych czy też bardziej łaskawe. Ale on wybiera czcić postać Ramy, ponieważ akurat jemu wydaje się ona najwspanialsza na świecie. I tyle. CO ZA PROSTA I PIĘKNA MOTYWACJA!!! Przyznam się szczerze, że jak czasem trafię na takie „kwiatki” to jestem szczęśliwy, opada mi szczęka, ale jednocześnie jest mi strasznie wstyd. Bo zdaję sobie wtedy sprawę z tego ile wyrachowania jest w moich „poszukiwaniach prawdy”. Zdaję sobie sprawę z tego, że moją motywacją jest często np. strach, albo chęć „bycia lepszym” (od innych). Ale z tego wszystkiego zdaję sobie sprawę rzadko.

I tak samo nie potrafię rozmawiać na temat duchowości. Gdzieś we mnie tkwi „zadziorek”, który sprawia, że prędzej czy później rozmowa staje się egocentryczna, a nie Kryszna-centryczna. Zamiast z pokorą doszukiwać się najlepszego w innych i być wdzięcznym za inspirację, jaką mi ofiarowują doszukuję się w ich wypowiedziach ataków na moje poglądy, wartości czy styl życia. Albo po prostu chcę ich przebić. Myślisz, że to jest dobre? To posłuchaj tego! Jeśli w coś wierzę, to oczywiście wydaje się mi najwspanialsze na świecie. Wydaje mi się też jedynie słuszne. Dlaczego wtedy potrzebuję przekonania, że inni, którzy kochają inaczej, inną postać, inne imię, innym smakiem, albo znajdują się na innej ścieżce są w gorszym miejscu niż ja? Czy to czasem nie jest przeszkodą w mojej miłości? Czy nie jest obrazą w stosunku do Bhakty? Może to być osoba innego wyznania, wyznająca inne zasady, ale żywiąca do Boga więcej miłości i oddania, niż ja będę kiedykolwiek w stanie. Bo to, że ta ścieżka, ta postać wydaje mi się najcudowniejsza jest wystarczającą motywacją. Ta druga część, że wszystkie inne są gorsze jest niepotrzebna. Wiara w ścieżkę jest potrzebna. Ale brak wiary w inne ścieżki to już typowo ludzka, umysłowa potrzeba...

Czy miłość ma stopnie – jak wieża?

Mam tyle pytań... Jeśli komuś się chce bardzo proszę, żeby łaskawi pomógł mi w moich spekulatywnych zmaganiach. Tak naprawdę to liczę na jakąś odrobinę Waszej łaski i "oświecenia".

Próby podejmowania dialogu międzyreligijnego przeważnie kończą się próbami wzajemnego nawracania lub wykazywaniem wyższości własnej wiary, a jeśli okazywany jest szacunek, to często tylko pozornie na zasadzie „głupiemu się ustępuje”. Dlaczego tak jest?

Czy widzicie potrzebę prowadzenia dialogu na zasadzie: ja kocham swoją religię, ty swoją, inspirujmy się wzajemnie, mimo, że każdy z nas podąża swoją ścieżką. Czy widzicie potrzebę pogłębiania swojego zrozumienia poprzez zgłębianie innych tradycji i religii, czytanie innych pism świętych?
Czy czujecie przed tym obawę?
Dlaczego wg Was wielu mistrzów duchowych odradza zgłębianie innych tradycji?
Czy wg Was lepiej się zdystansować od innych wyznań i nie rozpraszać swojej energii?

W jaki sposób szukacie inspiracji do rozumienia pism świętych takich jak Bhagavad-Gita czy Śrimad Bhagavatam oraz komentarzy do nich?
Czy miewacie podobne „wizje” lub po prostu uczucia dotyczące zrozumienia różnych fragmentów?
W jaki sposób rozpoznać spekulację umysłową od zrozumienia głębszego, duchowego?

Czy ślepe posłuszeństwo często wymagane od „ucznia” jest zaletą samą w sobie, czy tylko drogą do celu?
Czy jesteście buntownikami? Przeciw czemu najbardziej się buntujecie?
A może w układzie guru-uczeń nie chodzi o ślepe posłuszeństwo, tylko o postawę „pokornego buntownika”?
W jaki sposób najlepiej zadowolić prawdziwego Waisznawę?
Czy jeśli różnię się poglądami na jakiś temat od wielkiego Bhakty, to czy to jest obraza?

I jeszcze chodzi mi o coś dotyczącego wolnej woli, czego chyba nie potrafię ująć w słowa... Ma to związek z rzeczami o których pisałem. Załóżmy, że na planie na jakim się znajduję nie potrafię porzucić spekulacji umysłowych. Załóżmy, ze pragnę je skierować w stronę służby oddania. Jest tak, że czasem bunt sprawia, że myślę intensywniej, ale z kolei pokora sprawia, że myślę głębiej... Wg Was podporządkowując się i przyjmując pewien rodzaj myślenia wyrzekam się własnej woli i odrzucam ten dar czy po prostu świadomie podejmuję w ramach niej decyzję i po prostu obdarzam kogoś zaufaniem?

Hare Kryszna!


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ]  Moderatorzy: Trisama, Morderatorzy

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 14 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Theme created StylerBB.net
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL