Nie jestem na bieżąco z nauką społeczną Kościoła Katolickiego, więc nie jestem pewien, czy okradanie państwa przez grupę religijną czyni z niej niebezpieczną sektę? Może wśród cichych czytelników jest jakiś ksiądz-etyk, żeby nam to wyjaśnić?
Kościół na ziemiŹródło: Gazeta Wyborcza
http://wyborcza.pl/1,75478,7984542,Kosc ... ziemi.htmlDziesiątki tysięcy hektarów ziemi, prawie 500 nieruchomości, ponad 100 mln zł odszkodowań - tyle rekompensat za majątek zajęty w czasach PRL oddano Kościołowi po decyzjach Komisji Majątkowej
"Gazeta" zna pierwszy pełny wykaz nieruchomości, które w ciągu 19 lat państwo oddało Kościołowi katolickiemu na mocy decyzji działającej przy MSWiA Komisji Majątkowej. Kościół przejął 490 nieruchomości, w tym 19 szpitali, osiem domów dziecka, 26 szkół, dziewięć przedszkoli, trzy muzea, dwa teatry, dwie biblioteki, budynki archiwum, prokuratury, sądu, izby skarbowej, operetki, dworzec PKS i nawet browar.
Wartość nieruchomości zwróconych i przekazanych w zamian to 24,1?mld zł. Rekompensaty i odszkodowania w gotówce wyniosły dodatkowo 107,5 mln zł.
Zamiast zwrotu nieruchomości wcześniej sprzedanych bądź zabudowanych przyznawano często Kościołowi ziemię. W ciągu lat pracy Komisji otrzymał on grunty rolne lub budowlane o powierzchni ponad 60 tys. ha. To więcej niż zajmuje dziś Warszawa.
Przykład: prowadzone przez zakon albertynek Towarzystwo Pomocy dla Bezdomnych św. Brata Alberta w Krakowie dostało za utracone 69 ha nieruchomości aż 157 ha ziemi w Świerklańcu na Śląsku.
Strona kościelna oszacowała wartość utraconego przez albertynki po wojnie gospodarstwa rolnego według obecnych wielokrotnie wyższych cen rynkowych. Bo nie jest to już gospodarstwo podmiejskie, lecz nieruchomości w granicach administracyjnych miasta, gdzie ceny należą do najwyższych w Polsce.
Ponadto wartość ziemi w Świerklańcu zaniżono. Strona kościelna przedstawiła wycenę po 2,10 zł za 1 m kw., choć sąsiednie działki gmina sprzedawała po 20-30 zł za metr. Dzięki tak niskiej wycenie albertynki dostały znacznie większy obszar od utraconego.
Taką bowiem zasadą rządziła się do niedawna Komisja Majątkowa - nieruchomości oddawane jako rekompensaty wyceniała wyłącznie strona kościelna. Nikt tych wycen nie weryfikował.
- To pierwszy spis pokazujący, jak ogromny majątek przekazano Kościołowi - mówi świętokrzyski poseł Sławomir Kopyciński (SLD), który dwa lata zabiegał o ujawnienie pełnej informacji o działaniu Komisji. - Ale wciąż tajemnicą pozostaje rzecz najbardziej kontrowersyjna - wyceny przygotowane przez stronę kościelną. To, że Komisja wciąż nie ujawnia wartości poszczególnych nieruchomości, oznacza, że albo były drastycznie zaniżane, albo że w wielu przypadkach takich wycen nie ma - podkreśla.
Zdaniem Kopycińskiego o zaniżaniu wartości oddanego Kościołowi majątku najlepiej świadczą ceny, za jakie sprzedawał ziemię przejętą od państwa czy samorządu. - Jeden przykład z waszej "Gazety": nieruchomości w Piasecznie, według Komisji warte 40 mln zł, sprzedał za 115 mln. Zgadzam się, że należy oddać zagrabione bezprawnie dobra, ale Kościół nie powinien na majątku narodowym robić interesu - mówi poseł.
Replikuje dr Krzysztof Wąsowski, współprzewodniczący Komisji Majątkowej ze strony kościelnej: - Nie zgadzam się, że Kościół odzyskał jakiś niebywały majątek. To najprawdopodobniej jedna trzecia tego, co do niego należało przed wojną. Uzgodnienia z 2001 r., by skończyć z zamianą hektar za hektar, a kierować się zasadą ekwiwalentności, były trafne. Bo co z tego, że kiedyś grunt Kościoła był rolny, a teraz jest w granicach miasta, więc jest znacznie cenniejszy. Gdyby wciąż należał do Kościoła, byłby tak samo cenny.