Teraz jest 29 mar 2024, o 00:48


Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 22 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
Autor Wiadomość
 Tytuł: Re: Brak środków na wały, powodzian, biednych, chorych, ale....
PostNapisane: 9 cze 2010, o 19:39 
Balaji dla lepszego zobrazowania sytuacji i rozluźnienia dyskusji proponuję przeczytanie artykułu:

Z potworem o baranach

rozmawia Piotr Najsztub

Wyłączyć telewizor, czyli JaroBronisława, i posłuchać dzwonka na szyi barana. Nie barykadować drzwi, bo nie ma wojny domowej. A 20 czerwca nie myśleć, że ważą się losy kosmosu – radzi wpatrzony w owce pisarz Andrzej Stasiuk

Powiększ zdjęcie
fot. Bogdan Krężel
Rozmowa odbyła się 19 maja 2010 roku w Warszawie

Kiedy ostatnio trafił cię szlag?
– Coraz trudniej o takie momenty, mam coraz większą zgodę na rzeczywistość. Kiedyś częściej się szarpałem, a teraz mówię „OK, zgadzam się”.

I na przykład: OK, nie jestem „prawym Polakiem”?
– W jakim sensie?

W tym, który dominuje w dyskusji w ostatnich tygodniach.
– Ostatnie tygodnie spędziłem na szczęście i na nieszczęście w Ameryce, a tam ta dyskusja jakimś cudem była mało słyszalna. Więc wkurwienie tym, co się działo po katastrofie, dzięki temu już mi trochę minęło. Pozostały aspekty estetyczne tych wydarzeń i tak sobie to oglądam.

I co widzisz?
– Swoje małe zainteresowanie, bo na przykład są ciekawsze rzeczy od tego, czy w wyborach wygra facet z wąsami, czy bez wąsów. To nie są jakieś wydarzenia rangi kosmicznej czy nawet europejskiej.

Dla Polaka Polska to kosmos.
– Nie. Dla większości Polaków kosmosem jest jego prywatne życie. I sprowadzanie kosmosu do Polski jest nowym zjawiskiem, czysto medialnym. Tak jak ta cała symboliczna rozgrywka między dwoma facetami, umówmy się, jest naprawdę grą medialną, teatralną, widowiskiem. Z dużym, niestety, potencjałem zarażania współuczestnictwem. I dlatego nam się rzeczywistość strasznie zwidowiskowała, ucyrkowiła. Moja matka, kobieta żyjąca trochę na uboczu, była dotąd zdystansowana, zajmowała się własnym życiem, własną starością, a w tej chwili przyjeżdżam do jej domu i tam się toczy dyskusja, kto ma wygrać i po co ma wygrać!

To słusznie, bo – jak słyszymy – „Polska stoi przed decydującym wyborem”.
– Nie, to właśnie kompletnie fikcyjna dyskusja! Mojej matki nigdy nie interesowało życie polityczne, a teraz po to ogląda telewizję. Bo teraz ten obraz telewizyjno-widowiskowy kompletnie dominuje nad rzeczywistością.

Ale to może dobrze, że wciąga Polaków w dyskusję o tym, kto ma być ich królem? Bo przecież ostatniego prezydenta pochowaliśmy jak króla...
– Nie bardzo, bo go tam gdzieś w przedsionku, jak halabardnika trochę, pochowano.

Bez złośliwości, Wawel to Wawel.
– Ale ma lepsze i gorsze miejsca, jak wszystkie przybytki. Może życie rzeczywiście stało się już tak puste, miałkie, mało istotne, że telewizja musi je nam wypełniać... Jednak kiedyś składało się z rzeczy nieco bardziej realnych: miłości, nienawiści, walki o przetrwanie, z wiary lub z jej braku. A teraz to wszystko jest takie, że obraz telewizyjny jest to w stanie zapełnić pewnie. I to się dzieje, to się chyba kampania nazywa, niewiele odbiega od reszty widowisk, na przykład „Tańca na lodzie”, tyle że to jest taniec PO i PiS. Oczywiście próbuje nam wmówić, że to jest coś strasznie ważnego i jeżeli wygra „ten”, to się stoczymy w jakiś niebyt, a jeśli „tamten”, to wzlecimy w niebiosa. Ale to jest fikcja i ułuda.

Jednak władza, na przykład prezydencka, może nadać krajowi ton, a ty w tym kraju piszesz. To może mieć wpływ na twoje pisanie?
– Jestem panem własnych pomysłów i mojego dosyć zamkniętego paranoicznego świata. I ten świat jednak wygrywa z rzeczywistością polityczną.

A nie sądzisz, że lepiej jest, gdy twoja matka dyskutuje o tym, kto ma zostać prezydentem, niż gdyby miała emocjonować się losami bohaterów „M jak miłość”?
– W przypadku mojej mamy, choć ona jest tu figurą trochę symboliczną, te emocje są porównywalne, te wokół „M jak miłość” i rozgrywki między tą a tamtą partią.

Twój paranoiczny świat nie pójdzie na wybory?
– Jeszcze nie wie. Dla mnie, jako pisarza, równie pociągające byłoby takie albo inne rozwiązanie wyborcze, a zawsze ciekawe jest wejście na chwilę w tę rzeczywistość i pooglądanie tych walczących chłopców, żeby potem gdzieś się wymknąć.

Nie masz poczucia, że twoim obowiązkiem jest pójście na wybory?
– Mam zupełnie inne obowiązki: być porządnym ojcem, mężem, pisać w miarę przyzwoicie po polsku. Ale nie jest moim obowiązkiem pójść na wybory, ktoś ci to wmówił.

Większość mówi, że to prawo i obowiązek obywatela, że w ten sposób tworzymy nasz kraj.
– Nasz kraj tworzymy, zachowując się przyzwoicie. A kiedy wszyscy zachowujemy się przyzwoicie, wtedy kanalie nie dochodzą do władzy, do głosu. I to jest cała opowieść.

A jaka jest twoja opowieść o niedawnej żałobie? Stałeś trochę na zewnątrz?
– Siedziałem w swoim szałasie, próbowałem jakoś ją przeżywać, ale – może w związku z tym, że wszyscy ją przeżywali, albo jestem może jakimś złym człowiekiem pozbawionym uczuć, czy przez to, że słabo znałem ludzi, którzy zginęli – nie mogłem się jakby zjednoczyć z narodem. Czułem smutek, bo zabili się ludzie przez nieuwagę, przez pogodę, przez splot różnych okoliczności, ale nie potrafiłem się z tymi ogólnymi emocjami zidentyfikować i do tej pory nie wiem, czy jestem jakimś...

Potworem?
– Może jestem potworem, może nie jestem Polakiem, nie wiem... Natomiast te dni strasznie mnie interesowały literacko i teatralnie, nasłuchiwałem tych wszystkich głosów.


fot. Bogdan Krężel

Poczułeś oddech średniowiecza? Ci dostojnicy kościelni, te dzwony, ta cisza...
– Dostojnicy są kapitalni, bo oni są rzeczywiście pomieszaniem średniowiecza z postmodernizmem, mentalnie są w średniowieczu, a używają postmodernistycznych narzędzi medialnych. Fajnie jest posłuchać, kiedy mówią do narodu przez radio w imieniu Pana Boga, który według nich jest i Polakiem, i katolikiem pewnie. Ale to było bardziej średniowiecze, bo w takich momentach, kiedy doświadczamy śmierci, czegoś fundamentalnego, cofamy się do swoich początków, które nigdy nie umierają. Bo jak inaczej oswoić tę śmierć, jeśli nie jakimiś obrzędami ogólnopolskimi, wręcz ogólnoświatowymi. To mi się też bardzo podobało, że ta żałoba była właściwie kosmiczna, że przez chwilę cały świat był w niej pogrążony, i to na skutek katastrofy lotniczej.

Więc przeszkadzała ci tak nagła wszechobecność Kościoła? Mnie na przykład martwiło, że tak mało było świeckiego państwa w tej żałobie, a tak dużo Kościoła.
– Niepotrzebnie, bo ten Kościół jest tak naprawdę dosyć świecki, mało religijny, obrzędowy i polityczny. On zmusza do pewnych zachowań, natomiast religii, czegoś naprawdę mistycznego, w polskim Kościele nie ma. To są jego urzędnicy, bardzo ładnie osadzeni na swoich urzędach, przyzwoicie się prezentujący w swoich ubraniach, brzuchaci, ale nie ma w nich i obok nich powiewu świętości. Powinieneś więc czuć wtedy wręcz pewną satysfakcję, widząc, jak oni się kapitalnie desakralizują w takich obrzędach, czystą, polityczną, swoją twarz nam pokazując.

Widzisz, przeczuwasz albo myślisz, że jest coś metafizycznego w tej katastrofie?
– Nie, przeczuwam, że była mgła i coś nie tak poszło z samolotem, nic więcej. Potwornym nadużyciem było stawianie tej niezręcznej, smutnej i tragicznej sytuacji lotniczej obok tragedii Katynia. Jak można było mówić na jednym tchu „Katyń i Smoleńsk”. To było obrzydliwe, śmierdziało polityką, że da się wykorzystać 20 tysięcy oficerów zabitych strzałem w tył głowy z błędem pilota, z brakiem rozsądku i tak naprawdę całym tym backgroundem gównianej, małej polityki, że na przykład na dwa samoloty trzeba było tam się wybrać.

Chyba nie należałeś do wielbicieli IV RP...
– Skąd wiesz?

Tak myślę, choć może to jest gołosłowne oskarżenie.
– Tu bym dyskutował, bo ja strasznie lubiłem IV RP jako zdarzenie z pogranicza teatru groteski, literatury. Jako kapitalną opowieść o Polsce, kiedy ta polskość próbuje się zbudzić i jak ona się budzi cudownie, niezdarnie, rozmamłana, rozmazana, płaczliwa, z pretensjami…

I obudziła się?
– IV RP? Nie, bo ona nigdy się nie obudzi. Była tylko pomysłem tych, którzy chcieli wykreować samych siebie za pomocą wymyślenia nowej rzeczywistości.

Skoro byłeś wielbicielem tej pojawiającej się, ale nigdy nie zjawionej IV RP, to teraz szlochasz, kiedy Jarosław Kaczyński ogłasza jej koniec?
– On jest mistrzem przemian, jeszcze nieraz się przemieni. To kapitalny wańka-wstańka, świetny aktor i warto go obserwować.

I radzisz nie przywiązywać się do kolejnych odmian?
– W ogóle nie radzę się przywiązywać do tego, jak się przedstawiają wszyscy nasi politycy. W końcu ich istnienie dziś to jest opowieść o tym, jak władza królewska zmieniła się we władzę błazeńską. Na naszych oczach demokracja staje się władzą błazeńską i oni nie tyle mają rządzić, ile nas zabawiać. Palikot jest tego skrajnym przypadkiem, ale włączasz telewizję, radio tylko po to, żeby się dowiedzieć, który jakiego fikołka zrobił. Oto władza zabawia lud, a nie tak jak kiedyś, że błazen zabawiał króla.

To dobrze?
– Im bardziej oni będą się spełniać w takiej teatralności i wzajemnej bufonadzie, tym lepiej. Być może demokracja zmierza do bezosobowości, będzie istniała i rządziła się siłą procedur, mechanizmów. Będziemy się rządzić sami, a oni będą tylko przedstawiać nam spektakl, żebyśmy się nie nudzili. Albo żebyśmy mieli resztki poczucia, że jednak ktoś rządzi, a oni będą błaznować, robić te fikołki, dostarczać nam tego, co kiedyś Szekspir.

To zabiorą ci chleb.
– Jeszcze będzie kwestia formy... Oni są trochę bezforemni, potrzebują jednak reżysera, żeby się sprzedać. To są naturszczycy, spektakli sami nie zbudują, bo oni to jedynie taka magma, ścinki, cały czas brudnopis.

Byłeś zbudowany tym, że polska poezja potrafiła w tak trudnej chwili jak katastrofa i żałoba odpowiedzieć silnymi, mocnymi wersami Rymkiewicza i Wolskiego?
– Wolski mi umknął. Czytałem Rymkiewicza i... jest rzeczą paskudną, aczkolwiek dosyć przyjemną, śmiać się, gdy bliźni czasami zabrnie za daleko. Zwłaszcza ja, jako pisarz skromny, nieporównujący się z Rymkiewiczem, czułem coś w rodzaju schadenfreude, kiedy widziałem, że można takie gówno popełnić.

Nie chciałeś chwycić za pióro i dać odpór?
– Nie, wystarczy przeczytać, przecież odpór jest zawarty w dziele. To smutne rzeczywiście, że doraźność, polityczność tak zaślepia ludzi, skądinąd w końcu bystrych, utalentowanych, którzy wielokrotnie złożyli dowody swojego talentu, inteligencji, a tymczasem okazuje się, że wystarczy pstryk, spada samolot, bo była mgła, bo coś tam, i raptem... coś się dzieje z niepospolitym umysłem. Ale z drugiej strony intelektualistów władza zawsze strasznie pociągała. Można śledzić, jakimi torami dworskość w myśleniu, w literaturze, w poezji szła. To, co zrobił Rymkiewicz, to jest czysta poezja dworska, ą rebours oczywiście, bo skierowana do władcy przyszłego.

fot. Bogdan Krężel

Nie znudziło ci się jeszcze siedzieć tak osobno w tych górach?
– A nie, bo ja tu mam fajne życie, ostatnio sobie trzy barany kupiłem.

Ale po co? Z miłości?
– Nie, strzygą trawę i dzwonią dzwonkami, dzisiaj mnie dzwonienie baranów obudziło. Trochę jak w raju jest.

Nie boisz się, że skapcaniejesz, że będziesz kolejnym omszałym od północy głazem w tamtych okolicach?
– Jestem głazem dosyć mobilnym, byłem właśnie w Ameryce, przed chwilą byłem na Bałkanach, brodziłem wśród pól minowych, za chwilę znowu gdzieś pojadę, piszę nieustannie, sadzę kwiaty, całą werandę doniczek muszę poprzesadzać... Poza tym patrzenie na moje barany jest znacznie ciekawsze niż patrzenie na polskie życie polityczne.

Jakie są twoje barany?
– To dwa baranki i jedna duża owca, mama. Strzygą całymi dniami podwórko, bo wydało mi się kretyńskim zajęciem bezustanne odpalanie kosiarki.

Mają imiona?
– Jeden się nazywa Miłosz, drugi Czesio, a ona się nazywa Wiśka – i to wszystko z głębokiego szacunku, bo zwierzęcość jest fajna, człowieczeństwo nie zawsze. Są białe, Czesio ma brązowy pyszczek i takie czarne okularki.

Które z nich rządzi?
– Matka, Wiśka, bo jest najmądrzejsza.

Musi to wymuszać przemocą czy ma autorytet?
– Nie, działa przykładem.

Kiedyś je zabijesz i zjesz?
– Nie, choć były takie pomysły, żeby je zjadać jesienią, bo bardzo lubię baraninę. Ale po tym jak spojrzałem w oczy Czesia, to jak mógłbym go zgładzić...

Po prostu, jednym ruchem uzbrojonej w nóż ręki.
– Nie, będą miały u mnie dożywocie, na przekór wszystkim burzom politycznym tutaj przetrwają.

My mamy na co dzień do czynienia z politykami, ty – z baranami i owcami. Jakie one są?
– Mają pewną przyjemną powtarzalność gestów. One po prostu wstają rano, pasą się, srają, podzwaniają dzwonkami – spokój. I taka przy nich pojawia się refleksja, że ten świat byłby lepszy, gdyby było na nim więcej baranów.

No jak to, przecież inteligenci na całym świecie krzyczą: nie bądźcie baranami, nie dajcie się zapędzać jak stado!
– Ale z drugiej strony jak czasami widzisz, czemu służy ludzka inteligencja, to widać, że jakimś dziwnym i zgoła baranim celom służy inteligencja, na przykład polityków.

Co musiałoby się zdarzyć, żeby cię odgoniło od tych baranów?
– Jakaś radykalna odmiana, że wchodzą Niemcy, że wchodzą Ruscy, Chińczycy wchodzą albo skończyła się ropa i nie można odpalić fury i jechać do Stambułu. Takie rzeczy.

A że wchodzą źli nasi to nie?
– Nie ma przesłanek do wojny domowej. Choć słyszę jakieś histeryczne głosy, nawet mądry skądinąd człowiek tak wygaduje. Ja naprawdę jestem pierwszym szczęśliwym pokoleniem, które przestało zwracać uwagę na tak zwane historyczne przemiany. Ostatnio pisałem tekst na 20-lecie wolności, o tym jak przeżyliśmy tutaj tę wielką zmianę demokratyczną, czyli 1989 rok. Próbowałem coś sobie przypomnieć i dotarło do mnie, że nie zauważyłem tych zmian, że siedziałem na wsi, doiłem kozy, czytałem sobie pisma Ojców Pustyni i nie zauważyłem, kiedy 1989 rok przetoczył się nad moją głową. I pomyślałem, że jestem szczęśliwym człowiekiem, obywatelem tych stron, którego po raz pierwszy historia nie dotknęła.

A może po prostu jesteś tym zagubionym na kilkanaście lat w lesie grzybiarzem ze skeczu kabaretu Dudek, który pyta: „To wojna była?! A kto wygrał?”?
– Nie, bo nie było żadnej wojny, 1989 rok był pokojowym przejęciem władzy, rozpadem systemu na skutek własnej niewydolności.

Ale kolejni przywódcy krzyczeli: „Odzyskaliśmy Polskę!”. Albo: „Chcemy odzyskać Polskę!”.
– Ona się sama odzyskała, oczywiście z naszą pomocą, bo nie przeszkadzaliśmy, lubimy czasami walczyć i czasem jesteśmy niegrzeczni wobec władzy. Z upadkiem komunizmu rzeczywiście jest pewien kłopot, bo to nie był upadek faszyzmu. To było tak dwuznaczne, tak różne w różnych krajach, tak nieoczywiste w tym, o co komu chodzi w tym upadku, że trudno jest taką cezurę bojową, rewolucyjną znaleźć.

Czegoś się obawiasz w związku z niedawnymi wypadkami i żałobą, spodziewasz?
– Kompletnie niczego się nie obawiam i nie spodziewam. Ludzie, kiedy papież umarł, oczekiwali jakichś gigantycznych przemian moralnych, a się okazało, że nic poza paroma pomnikami, nowymi nazwami ulic, rondami się nie zdarzyło. W tym wypadku tym bardziej nie, bo już pomijając straty osobowe, zdarzenie w skali narodu było o nieco mniejszej doniosłości. Temu służy rytuał, żeby ewentualne emocje poszły gdzieś w atmosferę, żeby dało się je skanalizować. Za chwilę jakaś następna żałoba będzie albo radość narodowa. Postawi się parę totemów i będzie OK.

Barany będą dzwoniły.
– Barany będą dzwoniły, mają bardzo ładne dzwoneczki.

A mamie doradzałeś, na którego kandydata ma głosować, czy odradzałeś głosowanie?
– Ona ma swój rozsądek.

A twoje barany, gdyby miały głosować, na którego by głosowały?
– Na najważniejszego. Ale u nich ze wskazaniem nie ma kłopotu, baranów nie da się oszukać, naprawdę wiedzą, który jest najmądrzejszy, a skąd wiedzą, nie wiadomo... To jest barania przewaga nad demokracją. Na razie rządzi Wiśka.

rozmawiał Piotr Najsztub
„Przekrój” 21/2010

Andrzej Stasiuk, 50 lat, prozaik, poeta, eseista, dramaturg. Autor między innymi debiutanckich „Murów Hebronu” (1992), „Opowieści galicyjskich”, „Dukli”, „Dziewięciu”, „Tekturowego samolotu”, „Zimy”, „Jadąc do Babadag”, „Dojczlandu”, „Taksima”; zbioru poezji „Wiersze miłosne i nie”; dramatów „Noc”, „Ciemny las” i „Czekając na Turka”. Za˘Jadąc do Babadag” dostał Nagrodę Nike 2005. Niektóre powieści (na przykład „Opowieści galicyjskie”) posłużyły za kanwę filmów („Wino truskawkowe”). Mieszka wprawdzie na odludziu, konkretnie w Beskidzie Niskim, ale trzyma rękę na centralnym pulsie – patrz rozmowa z Najsztubem.


Góra
  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Brak środków na wały, powodzian, biednych, chorych, ale....
PostNapisane: 10 cze 2010, o 17:05 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 kwi 2010, o 07:49
Posty: 354
Ciąg dalszy sprawy:

http://wiadomosci.onet.pl/2682,2182842, ... kalne.html

Stolica: zarzuty w aferze z kościelnym majątkiem

Warszawska prokuratura postawiła zarzuty siedmiu osobom ws. nieprawidłowości związanych z przekazaniem zakonowi elżbietanek działki w stolicy przez Komisję Majątkową. Decyduje ona o zwrocie Kościołowi katolickiemu nieruchomości Skarbu Państwa. MSWiA nie komentuje sprawy.
We wtorek i środę media podawały, że zarzuty poświadczenia nieprawdy dotyczą m.in. dwóch przedstawicieli strony kościelnej z Komisji Majątkowej - ks. Mirosława P. i adwokata Krzysztofa W.. Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie podaje żadnych szczegółów sprawy.

- Siedmiu osobom postawiono zarzuty poświadczenia nieprawdy w dokumentach dotyczących orzeczenia Komisji Majątkowej przekazującego nieruchomości elżbietankom - powiedziała dzisiaj rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Monika Lewandowska. Ujawniła jedynie, że wśród podejrzanych są "członkowie składu orzekającego Komisji Majątkowej oraz rzeczoznawcy".

Zarzuty przedstawiano od wtorku do czwartku. Wobec wszystkich podejrzanych zastosowano poręczenia majątkowe do wysokości 30 tys. zł. Grozi im do 5 lat więzienia. Nie ujawniono, czy przyznali się do winy.

Ks. P., dyrektor finansowy archidiecezji katowickiej, przez wiele lat był wiceszefem Komisji, z której odszedł w listopadzie 2009 r. Zastąpił go mec. Krzysztof W.

Jak podawała "Rzeczpospolita", orzeczenie o przekazaniu gruntów elżbietankom podpisał czteroosobowy zespół członków Komisji Majątkowej. Powołując się na mec. W., gazeta podała, że prokuratura prawdopodobnie podejrzewa, iż orzeczenie podpisali tylko przedstawiciele strony kościelnej, a przedstawiciele strony rządowej zrobili to w innym terminie.

Rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak poinformowała, że jak dotąd do resortu nie dotarło oficjalne wystąpienie prokuratury w tej sprawie. - Do tego czasu nie komentujemy medialnych doniesień na ten temat - powiedziała Woźniak.

Od września 2008 r. trwa śledztwo w sprawie domniemanego działania na szkodę Skarbu Państwa przez członków Komisji oraz nierzetelnej wyceny 47-hektarowej działki w warszawskiej dzielnicy Białołęka. Chodzi o ziemię, którą zakon sióstr elżbietanek dostał od Komisji Majątkowej jako rekompensatę za grunty odebrane im w PRL. Następnie za ponad 30 mln zł (na tyle ekspert Komisji wycenił działkę) siostry sprzedały ją biznesmenowi z Pomorza (nabywca wciąż nie zapłacił).

Władze dzielnicy Białołęka twierdziły, że ziemia jest warta 240 mln zł. Mając zastrzeżenia do wyceny sporządzonej na zlecenie elżbietanek, złożyły doniesienie do prokuratury. Czynności śledcze powierzono ABW, która ma ustawowe kompetencje do prowadzenia spraw o "znaczną szkodę" w mieniu Skarbu Państwa - w ramach "obrony interesów ekonomicznych państwa".

Episkopat ma zapoznać się z tą sprawą w przyszłym tygodniu, po powrocie z Rzymu sekretarza generalnego, bpa Stanisława Budzika - poinformował rzecznik Episkopatu ks. Józef Kloch.

W skład Komisji, działającej na podstawie ustawy z 1989 r., wchodzi 12 osób: po sześciu przedstawicieli rządu i episkopatu. Komisja zajmuje się zwrotem majątków, które zgodnie z ustawą z 1950 r. nie podlegały nacjonalizacji, gdyż nie przekraczały 50 hektarów. Często jednak je odbierano, nie wystawiając żadnych pokwitowań. Przez kilkanaście lat działania Komisja rozstrzygnęła około 2,8 tys. spraw; część z nich załatwiono "w trybie nieuzgodnienia stanowiska" - nie osiągnięto porozumienia. Komisja ma do rozpatrzenia jeszcze ok. 240 wniosków. "Spraw nierozstrzygniętych zostało ok. 6 proc., ale to są sprawy najtrudniejsze" - powiedział w styczniu br. szef MSWiA Jerzy Miller. Media spekulują, że komisja jeszcze w tym roku ma zakończyć prace.

W czerwcu 2009 r. Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu zweryfikowała zasady działania Komisji. Najważniejsze zmiany to: uczestnictwo w postępowaniu o zwrot nieruchomości wojewody, na którego terenie się ona znajduje, oraz przekazywanie przez Komisję wycen nieruchomości, które budzą wątpliwości, organizacjom rzeczoznawców majątkowych.

Na rozpatrzenie przez Trybunał Konstytucyjny czeka skarga klubu Lewicy. Jej zdaniem ustawa, na której podstawie ona działa, narusza m.in. prawo do sądu i zasadę sprawiedliwości społecznej, bo np. nie przewiduje odwołań od orzeczeń Komisji.

_________________
"Racja nic nie znaczy, gdy nie jest poparta siłą"


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Brak środków na wały, powodzian, biednych, chorych, ale....
PostNapisane: 28 lip 2010, o 20:04 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 kwi 2010, o 07:49
Posty: 354
Instytucja dla religii czy religia /zasłoną dymną/ dla instytucji biznesowej o charakterze przestępczym?

http://biznes.interia.pl/news/gigantycz ... mi,1511860

Gigantyczne zyski na kościelnej ziemi!

Jeden z najbogatszych Polaków, współwłaściciel produkującej maszyny i urządzenia dla górnictwa giełdowej grupy Famur Tomasz D., usłyszał zarzuty w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w handlu kościelnymi gruntami.

Gliwicka prokuratura, prowadząca śledztwo w sprawie obrotu kościelną ziemią, zarzuciła 25-letniemu przedsiębiorcy poświadczenie nieprawdy w dokumentach i posługiwanie się nimi.

O przedstawieniu zarzutów Tomaszowi D. napisał w środę katowicki dodatek "Gazety Wyborczej". Informację tę potwierdził rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Michał Szułczyński. Jak powiedział Szułczyński, Tomasz D. to czwarta osoba, która usłyszała zarzuty w postępowaniu, dotyczącym nieprawidłowości w rządowo-kościelnej Komisji Majątkowej.

Zdaniem śledczych, biznesmen na podstawie fikcyjnego meldunku wyłudził prawo do pierwokupu przekazanych Kościołowi przez państwo ponad 200 hektarów w Świerklańcu, Świętoszowicach i Czekanowie.

To ziemia, którą Komisja Majątkowa w 2008 r. przekazała wspierającemu zakon albertynek z Krakowa Towarzystwu Pomocy dla Bezdomnych im. Brata Alberta, w ramach rekompensaty za 65 hektarów w okolicach Krakowa, które odebrano zakonnicom w czasach PRL-u. Towarzystwo w zamian dostało 157 ha w Świerklańcu, 60 w Świętoszowicach i prawie 8 ha w Czekanowie.

Grunty w Świerklańcu Komisja wyceniła na 2,1 zł za metr kwadratowy. Władze gminy uznały, że cena jest znacząco zaniżona, bo same sprzedawały podobne grunty po 30 zł za metr. Komisja odmówiła jednak samorządowcom informacji, kto i na jakiej podstawie zrobił taką wycenę.

Wiosną 2008 r. władze Świerklańca postanowiły odkupić od albertynek grunty i były gotowe zaoferować 6 mln zł. Wtedy okazało się jednak, że ziemia została już sprzedana za 3,5 mln zł Tomaszowi D. Jednakże prawo pierwokupu mogli mieć wyłącznie zamieszkujący na danym terenie rolnicy indywidualni. Katowicki biznesmen twierdził, że ma taki status. W podobny sposób kupił działki w Świętoszowicach i Czekanowie - napisała "GW".

Według gliwickiej prokuratury Tomasz D., chcąc uzyskać prawo pierwokupu, fikcyjnie zameldował się w Tarnowskich Górach. Składając wniosek o meldunek, przedłożył umowę wynajmu mieszkania w bloku, w którym w rzeczywistości nigdy nie mieszkał. Dzięki temu kupił od Towarzystwa przekazane przez komisję grunty, chociaż nie miał statusu rolnika indywidualnego - poinformował prok. Szułczyński.

Jak podał Szułczyński, Tomaszowi D. przedstawiono łącznie pięć zarzutów dotyczących poświadczenia nieprawdy w dokumentach oraz posługiwania się nimi przy nabywaniu kościelnej ziemi. Mężczyzna odmówił złożenia wyjaśnień. Prokuratura zobowiązała go do wpłaty 100 tys. zł poręczenia majątkowego.

Postępowanie w sprawie nieprawidłowości w Komisji Majątkowej gliwiccy śledczy prowadzą od połowy 2008 r. Działająca przy resorcie spraw wewnętrznych i administracji na mocy ustawy z 1989 r., dotyczącej stosunków państwa i Kościoła Komisja zajmuje się m.in. roszczeniami strony kościelnej, dotyczącymi dóbr kościelnych bezprawnie zagarniętych przez państwo w okresie PRL. W zamian kościelne instytucje otrzymują rekompensaty, np. grunty.

Tomasz D. jest kolejną osobą podejrzaną w tym śledztwie. Pod koniec ubiegłego roku gliwicka prokuratura przedstawiła zarzuty rzeczoznawcy, który - zdaniem śledczych - kilkakrotnie zaniżył wartość trzech działek, które komisja majątkowa przekazała później Towarzystwu Pomocy dla Bezdomnych im. Brata Alberta.

Chodzi o ziemię w Zabrzu, wycenioną na ponad 7 mln zł, w rzeczywistości wartą prawie 35 mln zł. Towarzystwo otrzymało działki na podstawie zaniżonej wyceny, mogąc tym samym sprzedać je z dużym zyskiem. Grunty kupił później prywatny nabywca. W gliwickim śledztwie zarzuty przedstawiono też m.in. prezesowi Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. Brata Alberta.

Jak pisze "Gazeta", grupa Famur oraz ojciec Tomasza D. od wielu lat są darczyńcami archidiecezji katowickiej. Jej dyrektor finansowy, ksiądz Mirosław P., do jesieni 2009 r. był wieloletnim wiceszefem Komisji Majątkowej. W czerwcu tego roku przedstawiono mu zarzuty w związku z nieprawidłowościami przy przekazaniu zakonowi elżbietanek gruntów w warszawskiej Białołęce. Śledztwo w tej sprawie od września 2008 r. prowadzi warszawska prokuratura.

_________________
"Racja nic nie znaczy, gdy nie jest poparta siłą"


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Brak środków na wały, powodzian, biednych, chorych, ale....
PostNapisane: 26 paź 2010, o 02:27 

Dołączył(a): 31 gru 2008, o 05:30
Posty: 893
Pozostaje pytanie czy te zdazenia niweluja mase innych dobrych. Jaki jest % obu. I dlaczego latwiej sie skupiac na negwtych niz na całosci (nie mowic o pozytwach)


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Brak środków na wały, powodzian, biednych, chorych, ale....
PostNapisane: 29 lis 2010, o 12:42 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 kwi 2010, o 07:49
Posty: 354
Może i my się zgłosimy o kawałek gruntu? Nie mamy w Krakowie (i w całej Polsce zresztą) własnego kąta, żeby praktykować naszą religię, odprawiać rytuały itp.

Kościół kupuje z 99-proc. rabatem
http://www.hotmoney.pl/artykul/prasa-po ... em-2-16976

To zgodne z prawem.
Choć gmina Kraków kłóci się Kościołem o ziemię przyznaną mu przez Komisję Majątkową, sama sprzedaje instytucji swoje grunty niemal za darmo – donosi "Gazeta Krakowska".

Jak czytamy, podmioty kościelne mogą liczyć na skorzystanie z nadzwyczajnej zniżki. I korzystają: w latach 2006-2009 doszło do tego trzykrotnie. Dwie krakowskie parafie kupiły ziemię z 98- lub 99-proc. bonifikatą. Mają na niej rozwijać swoją działalność, np. postawić kościół.

Trzeci przypadek to sprzedanie centrum Jana Pawła II w Łagiewnikach 67 arów za 18,6 tys. zł (choć wartość rynkowa ziemi to niemal 1 mln zł). Ma tam stanąć część kompleksu "Nie lękajcie się".

O przyznaniu upustów decyduje gmina, a przegłosowuje rada miasta. Tzw. sprzedaż na dopełnienie (np. gdy ziemia przylegająca do terenów kościelnych ma zostać wykorzystana na cele sakralne) umożliwia ustawa o gospodarce nieruchomościami. Zgodnie z jej zapisami, grunty na cele sakralne można sprzedawać bez przetargu – czytamy na gazetakrakowska.pl.

_________________
"Racja nic nie znaczy, gdy nie jest poparta siłą"


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Brak środków na wały, powodzian, biednych, chorych, ale....
PostNapisane: 27 gru 2010, o 10:45 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 kwi 2010, o 07:49
Posty: 354
Pieniędzy brakuje nie tylko na leczenie Polaków. Rząd właśnie odwołał program budowy dróg expresowych, z braku funduszy. Brakuje paru miliardów, ale tymczasem...

http://www.smog.pl/wideo/41297/jak_kosc ... internetu/

_________________
"Racja nic nie znaczy, gdy nie jest poparta siłą"


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
 Tytuł: Re: Brak środków na wały, powodzian, biednych, chorych, ale....
PostNapisane: 9 sty 2011, o 18:43 

Dołączył(a): 31 gru 2008, o 05:30
Posty: 893
Dla rownwagi troche dla Madava;

Chzrescskie stwozrysznie wegetajan;
http://www.all-creatures.org/cva/default.htm

i cos jakby pozytwynego;
http://www.youtube.com/watch?v=vKZTxdiL ... r_embedded


Góra
Offline Zobacz profil  
Cytuj  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 22 ]  Moderator: Morderatorzy Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Theme created StylerBB.net
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL