Historia dla poszukiwaczy nektaru od HH Gour Govindy Maharaja Historia odkrywa poufne znacznie Ratha Yatry
Kiedy gopi straciły świadomość, pochłonięte przeżywaniem rozłąki z Kryszną, On także stracił świadomość w Dwarace, powtarzając w myślach: „Radhika! Radhika!.” Narada, Uddhawa, Baladewa Prabhu i inni zaczęli się zastanawiać, jak przywrócić Krysznie świadomość. Najpierw zaproponowali, żeby Narada zagrał na swojej winie, gloryfikującziemię Wradży, Matkę Jaśodę, gopi oraz całą resztę Wradżawasich, lecz Narada zaprotestował. „Wiecie, co się stanie, gdy Kryszna się ocknie? Natychmiast ruszy do Wrindawan i nikt nie zdoła Go zatrzymać. Zostanie tam z gopi i nigdy nie wróci. Weźcie to pod uwagę, szukając sposobu na przywrócenie Krysznie świadomości.” To był prawdziwy kłopot. Uradzili więc, co następuje: „Niech Uddhawa jedzie do Wrindawan i oznajmi Matce Jaśodzie, Nanda Maharadży, wszystkim gopa i gopi, że Kryszna jest w drodze do nich. Niech im powie, że mogą Go powitać. Nikt nie wie, w jakim stanie są teraz Wradżawasi. Niektórzy leżą na ziemi bez czucia. Na wieść o przyjeździe Kryszny odzyskają świadomość i rozpoczną przygotowania, żeby stosownie Go powitać. Potem Uddhawa użyje jakiegoś podstępu, żeby ściągnąć Krysznę z powrotem do Wrindawan. Coś wymyśli. Ale najpierw musi pojechać do Wrindawan. Kryszna już kiedyś Go tam wysłał, teraz Uddhawa znów powinien jechać i poinformować mieszkańców o wizycie Kryszny.” Uddhawie nie spodobała się ta propozycja. „Posłuchajcie mnie” – powiedział – „jeśli pojadę do Wrindawan i powiem, że wkrótce zjawi się tam Kryszna, nie uwierzą mi, bo już raz ich oszukałem. Wyjeżdżając obiecałem im, że niedługo przywiozę im Krysznę. Prosiłem Go wiele razy, żeby ze mną pojechał, ale On ciągle znajdował jakąś wymówkę, a ja nic nie mogłem na to poradzić. Mój wyjazd nie ma sensu, ponieważ mieszkańcy Wrindawan i tak mi nie uwierzą. Powiedzą tylko: „O, znów przyjechał ten kłamca. Oszust przyjechał!” Matka Jaśoda na pewno tak mnie potraktuje.” Narada Muni powiedział: „W takim razie niech jedzie Baladewa Prabhu. Uspokoi wszystkich gopa i wszystkie gopi.” Lecz Baladewa Prabhu odpowiedział tak samo: „Tyle razy mówiłem Krysznie, żeby tam pojechał, On zawsze potakiwał, ale nigdy nie dotrzymał słowa. W końcu pojechałem tam sam i uspokoiłem ich, obiecując, że przywiozę im Krysznę z Dwaraki. Nie wiem, czemu ten okrutny Kryszna nie chce tam jechać. Był taki łagodny i słodki, a teraz Jego serce zamieniło się w kamień. Cóż mogę powiedzieć? Jeśli pojadę, Wradżawasi zareagują tak samo. Zawołają: „Och, przyjechał ten kłamca i oszust!” Nie ma sensu, żebym tam jechał, bo mnie też nie uwierzą. Pocieszenie może im przynieść jedynie obecność Kryszny. Kryszna sam powinien tam pojechać.” Tę rozmowę słyszała siostra Kryszny – Subhadra. „Nie martwcie się, ja pojadę do Wrindawan i spotkam się z matką Jaśodą” – oznajmiła. „Najpierw usiądę jej na kolanach, pogłaskam ją i powiem: Matko, Kryszna przyjeżdża. Podróżował ze mną, ale w drodze otoczyło Go wielu władców. Zaczęli spełniać arczana, modlić się do Niego, składać Mu dary. Dlatego przybyłam tu pierwsza. Kryszna będzie trochę później, ale już jest w drodze. Może dotrze tutaj za kilka godzin, a może za dzień lub dwa, ale już do was jedzie. Pójdę powiadomić wszystkie gopi. Pocieszę je i powiem: „Radujcie się, nie musicie już dłużej cierpieć z powodu rozłąki. Kryszna przybywa!” Kiedy się ucieszą na tę wieść, powiem im, żeby się przygotowały na powitanie Kryszny. Potem użyję podstępu wobec Kryszny. Zapytam swojego brata: „Dlaczego jesteś tutaj, skoro Twoja matka Dewaki, Twój ojciec Wasudewa i wszystkie Twoje królowe przebywają w Dwarace?” Przywiozę Go z powrotem do Dwaraki, nie bójcie się. Najpierw jednak sprowadzę jakiś dobry powóz. Potem Narada niech zacznie wysławiać chwały Wradży przy akompaniamencie winy. Wtedy Krysznie wróci świadomość i będzie mógł pojechać do Wrindawan, gdzie wszystko będzie gotowe na Jego przyjęcie.” Wkrótce przyprowadzono powóz. Subhadra była już gotowa do drogi, gdy Baladewa powiedział: „Skoro mój brat i moja siostra jadą, ja też muszę jechać. Chcę się spotkać ze swoimi rodzicami, Jaśodą i Nanda Babą, z wszystkimi przyjaciółmi i z gopi. Nie mogę tu zostać. Muszę jechać.” Subhadra odparła: „Zgoda, pojedziemy razem. Baladewa Prabhu pierwszy, ja za nim.” Tak więc sprowadzono drugi wóz, tym razem dla Baladewy. Już zbierali się do odjazdu, gdy Baladewa Prabhu zwrócił się do Daruki, woźnicy Kryszny: „Przyprowadź tu swój powóz i bądź w pogotowiu. Kiedy Krysznie wróci świadomość, czym prędzej jedź do Wrindawan.” Zgromadzeni poprosili Naradę Muniego, by zaczął wysławiać chwały Wradży, akompaniując sobie na winie. Pod wpływem słodkich słów i słodkiej muzyki sączącej się do uszu, Kryszna odzyskał świadomość. Pomyślał: „Jest poranek, jestem we Wradży. Gdzie mój ukochany wamśi? Gdzie? Och, już wiem. Gopi są bardzo sprytne. Ukradły mi go. Dam im nauczkę.” Potem stanął w przepięknej pozie, zginając ciało w trzech miejscach, jak zwykł to robić we Wradży i objawił w Dwarace formę, jakiej nikt tutaj jeszcze nie widział. Poszukując wamśi mówił do Siebie: „Och, to sprawka Lality! A jeśli nie ona, to sama Radhika zabrała go wraz z Wiśakhą.” Zachowywał się tak, jakby szukał ich, by się dowiedzieć, gdzie schowały Jego flet.Wtrakcietych „poszukiwań” zauważył Uddhawę i zapytał: „Uddhawo, czemu jesteś we Wrindawan?” Na widok Narady powiedział: „Och, ty także jesteś we Wrindawan? Skąd przybyłeś?” Narada odparł: „Mój Panie, nie jesteś we Wrindawan. Jesteś w Dwarace. To nie Jamuna, lecz ocean w Dwaraka Puri. Przypomnij sobie, proszę, gdzie jesteś.” Kryszna pogrążony w myślach o Wrindawan zapomniał o Uddhawie, Naradzie i wszystkich innych tam obecnych, gotów natychmiast biec do Wradży na spotkanie z pasterzami i pasterkami. Uddhawa powiedział Mu: „Prabhu, Twój powóz jest gotowy, ponieważ wiedzieliśmy, że to zrobisz. Możesz wsiąść i odjechać do Wrindawan od razu.” Kryszna chciał wsiąść, lecz owładnięty radha-premą nie mógł iść o własnych siłach. Inni rzucili się na pomoc, podtrzymywali Go z tyłu, z przodu, z obu boków. Kryszna przypominał szaleńca, całkowicie zatraconego w miłości Radhy. Jego towarzyszom udało się doprowadzić Go do powozu i umieścić na nim. Daruka ruszył w ogromnym tempie do Wrindawan. Balarama i Subhadra jechali przed nim. Tymczasem we Wrindawan Radhika znalazła się w ostatnim stadium swojego życia. Rozłąka z Kryszną była już dla niej nie do zniesienia. Była bliska śmierci, nie oddychała, a wszyscy Wradżawasi drżeli z obawy, że zaraz opuści ciało. Stracili już nadzieję i przepełnili się smutkiem. Bolało ich, że nie mogą jej ocalić. Lalita i Wiśakha ze wszystkich sił próbowały jej pomóc, ale nie było widać oznak najmniejszej choćby poprawy. Inne sakhi zgromadziły się przy niej, cierpiące i zbolałe. Pojawiła się nawet Czandrawali, by okazać swoje współczucie. Radhika z wielkim trudem wyszeptała: „Jeśli umrę, złóżcie moje ciało pod drzewem tamala. Niech powietrze w moim ciele połączy się z powietrzem Nandagaon, którym oddycha Kryszna. Niech ogień w moim ciele połączy się z promieniami słońca padającymi na dom Nanda Baby, bym mogła dotknąć Kryszny. Niech ziemia mojego ciała połączy się z ziemią na podwórzu Nanda-bhawany, by Kryszna mógł po mnie stąpać i bym ja mogła Go dotknąć.” Po tych słowach znów straciła przytomność. W tym samym czasie trzy powozy przybyły do Wradży – powóz Subhadry i Baladewy najpierw, za nimi powóz Kryszny. Gdy tylko Kryszna znalazł się we Wradży, usłyszał, że Radhika jest bliska śmierci. Pobiegł więc co sił w nogach w miejsce, gdzie leżała, a na jej widok gorzko zapłakał, pogrążając się w radha-prema coraz bardziej. Jego ręce zaczęły tracić kształt, to samo stało się z dolną częścią jego ciała, a potem z twarzą. Na koniec została tylko para wielkich okrągłych oczu. Kiedy Baladewa Prabhu i Subhadra, którzy przybiegli tam po Krysznie, ujrzeli tę scenę, stracili kontrolę nad sobą i ulegli tej samej przemianie co Kryszna. Lalita tymczasem szeptała do ucha Radhice: „Radha, Radha! Kryszna przyjechał, żeby cię zobaczyć. Kryszna tu jest! Nie umieraj.” To samo szeptała Wiśakha do drugiego ucha. Stopniowo Radhika zaczęła odzyskiwać przytomność. Otworzyła oczy i ujrzała Krysznę, co wywołało w niej miłosną ekstazę. Z kolei jej widok sprawił, że miłość Kryszny stała się jeszcze intensywniejsza, a On sam stracił świadomość, upadł i zaczął tarzać się po ziemi. Radhika zwróciła się do Wiśakhi: „Proszę, pomóż Krysznie; jeśli tego nie uczynisz, On umrze. Znasz mantrę, która przywróci mu przytomność. Szepnij mu do ucha: Radha! Radha!” Usłyszawszy z ust Wiśakhi „Radha! Radha! Radha! Radha!”, to słodkie imię o wielkiej mocy, Kryszna otworzył oczy i znów poczuł się szczęśliwy. Po chwili całkiem wróciła Mu świadomość. Mógł więc cieszyć się spotkaniem z Radhiką, a wszystkich dookoła porwała wielka radość. Pojawił się tam też Narada, który zwrócił się do Kryszny z prośbą: „Prabhu, pokaż się znów w tych trzech formach, które objawiłeś, gdy w ekstazie Twoje ciało uległo stopieniu. Dzięki temu każdy ujrzy i zrozumie te prawdy o Tobie. Proszę Cię, byś gdzieś na świecie objawił się w tej postaci.” Kryszna odparł: „tatha ‘stu, tatha ‘stu ewam bławatu! Niech tak się stanie. Na zawsze pozostanę w tej postaci w Nilaczali, która będzie niczym Dwaraka. Każdy będzie mógł się tam udać i Mnie zobaczyć.”
_________________ Niech Pan Śri Ćajtanja, księżyc Nawadwipy, król tancerzy, pojawi się
w zakątku mego serca.
|