ja właśnie "wyszłam" ze stanu ciążowego i nasz synek ma już 1 miesiąc
co do diety - także byłam zdania żeby się nie "chwalić" lekarzom, bo zaraz będzie afera
na którejś tam wizycie, najpierw u położnej rozmawiałyśmy od diecie, mówiła mi co mam jeść a czego nie, zaczęła mówić o mięsie, rybach i jajkach, więc skomentowałam na szybko, że o tym nie ma co rozmawiać bo ja nie jem tych rzeczy, zdziwiła się bardzo, od razu wzięła karteczkę i zapisała na niej "nie zjada mięsa, ryb i jajek" i przykleiła do karty ciąży, nie skomentowała w sumie
ale lekarz jak to zobaczył - to od razu zlecił zestaw badań, okazało się nagle że "to, że pani ma dobre wyniki, to nie znaczy że dziecko ma dobre.."
nagle okazało się widzicie, że wyniki kobiety w ciąży nie oddają w 100% tego co się dzieje z dzieckiem
nagle to wyszło,
jakbym nie powiedziała tego to nikt by mi nie zlecił szczegółowych badań
wyniki zrobiłam i znowu były dobre... chłopak urodził się duży i długi i dostał 10 Pkt.
no comments
ciekawe jest jednak podejście mojej matki, która twierdzi, że powinnam jeść jajka i ryby bo jak mówi: "zrób to chociaż dla dziecka"...
żenujące..